20 grudnia 2016

Rozdział 28

- Wam teraz tylko dzieci w głowach - zakpił Horan.
- Spokojnie, za niedługo będziesz bawił swoją małą księżniczkę lub księcia na rękach, zobaczysz, zakochasz się w tym maluchu - powiedział Harry.
- Nie wątpię - uśmiechnął się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pozwiedzaliśmy trochę Paryża, zjedliśmy obiad w restauracji i pod wieczór wróciliśmy do hotelu. Spakowaliśmy swoje rzeczy i ostatni raz wyglądnęliśmy przed okno hotelu. 
- Tu jest tak pięknie.
- Pięknie, ale niestety musimy już jechać. Jeszcze kiedyś tu przyjedziemy kochanie - ucałował moje czoło swoimi cudownymi ustami i chwycił za ostatnie bagaże u nas w pokoju. 
Wsiadając do samochodu ktoś chwycił za moje ramie. Zayna nie było, musiał wrócić po telefon do pokoju, a chłopaki pojechali wcześniej na lotnisko. 
- Cześć, dawno się nie widzieliśmy - ten głos mnie sparaliżował. Stałam w bezruchu i czekałam na kolejny ruch osoby stojącej za mną. 
- Czego Ty chcesz? - wyszarpałam rękę z uścisku Chada.
- Próbowałaś rozbić związek mojej siostry z Horanem? Myślisz, że uciekniesz przede mną? To nie takie proste jak Ci się wydaje. - przywarł mnie do bocznych drzwi auta.
- Kochanie już mam - usłyszałam krzyk mojego chłopaka. Chad puścił mi tylko oczko i z założonym kapturem na głowie odszedł w ciemniejszą stronę miasta.
- Kto to był ? 
- A jakiś mężczyzna, pytał się o godzinę. Nie martw się kochanie - przytuliłam się do chłopaka, kłamałam. Nie chcę żeby się martwił. 
- Jedziemy - powiedział i ruszyliśmy w kierunku lotniska.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ 
BOŻE NARODZENIE 

- Natalie, kiedy twoi rodzice będą? Pokoje już gotowe, jedzenie już za niedługo też. Harry! Zawiesiłeś te lampki na podwórku? Zayn! Twoja mama przyjechała z dziewczynkami! Louis! Pomóż mamie z bagażami! Liaaam! ....  Auaaa ! - skuliłam się na podłodze.
- Woła... Rose? Wszystko w porządku? Co się dzieje? - kucnął przy mnie.
- Nie wiem, coś mnie brzuch kuje. Tak jak bym .... nie dobrze mi - ruszyłam pędem do łazienki. 
" Nie, tylko nie to. Nie teraz" - płakałam. 
- Rose? 
- Liam, już w porządku. Mam prośbę możesz zawołać Zayna? - nie przejął się moim gadaniem i wszedł do łazienki z małym pudełeczkiem w ręce.
- Chyba powinnaś coś zrobić - podał mi pudełko. Ja z miną jak przestraszony i zbity piesek, spojrzałam na nie.  
- Nie Liam, to nie to. Zatrułam się wczoraj czymś widocznie. 
- Zaufaj mi, jak nie teraz zrób to po świętach. Tylko błagam nie pij. - przytulił mnie i pogłaskał po brzuchu.
- Mam nadzieję, że jesteś tam maluchu. 
Dał mi dużo do myślenia. Nie jestem w ciąży. Nie mogę. Nie chcę narażać dziecka na Chada. A co jeżeli jednak jestem? A co jeżeli Chad kolejny raz się pojawi i zrobi mi krzywdę? Odgoniłam szybko te złe myśli, poprawiłam się na długo oczekiwaną wigilię. Dla każdego mamy z Zaynem po drobnym upominku, chodź dla Louis i Natalie mamy ogromny prezent. Wyremontowaliśmy im jeden z największych pokoi w domu. Będą spać tam razem z malutkim lub malutką. To również dla nich niespodzianka. My już znamy płeć dziecka, tydzień temu odebrałam wyniku USG brunetki. Chciała mieć niespodziankę od nas. Postanowiłam ze wszystkimi, że zrobimy specjalne pudełko z odpowiednim balonem w środku. Kolorowe pudełko stoi na dole w salonie. W środku również jest klucz do pokoju. Mam nadzieje, że im się spodoba. Dla mamy Zayna i dziewczynek mamy zawieszki do ich bransoletek i po łańcuszku z naszymi inicjałami. Kocham całą moją rodzinkę. Moja również przyjechała. Mój kochany mały braciszek wyrósł jak na drożdżach. Malutki ale taki kochany. Nie będę was zanudzać prezentami. Przejdźmy do konkretów. Dla Malika mam ramkę z naszymi zdjęciami, naszyjnik, karnet do studia tatuażu jego ulubionego oraz drona. Tak chciał się wykazać w nagrywaniu naszych filmików więc ma. Będzie ciekawie. 
- Gotowi wszyscy? - powiedziałam schodząc po schodach.
- Tak, wszystko naszykowane kochanie. - powiedziało moje szczęście. 
Każdy zasiadł do stołu i odmówiliśmy modlitwę. Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy wcinać kolację. Dużo śmiechu, głupot, pyszne jedzenie i rodzinna atmosfera. 
- Moi drodzy czas na prezenty! - dzieci cieszyły się jak jeszcze nigdy, dorośli oczywiście też, a szczególnie chłopaki.
- Ja pierwszy! Ja rozdaje! - krzyczał Harry.
- Ej spokojnie! - śmiała się Anne.
- Gemma, Mamo proszę - podał rodzicielce i siostrze paczki. 
- Dziękuję kochanie - ucałowała go w głowę.
- Natalie, mamo, dziewczynki - Louis wyrwał się przed szereg. 
- Ale to nie koniec prezentów - spojrzał na dziewczynę.
- Natalie Hathaway, ludzie proszę o uwagę! Natalie Hathaway czy uczynisz mi ten zaszczyt ... - uklęknął wyciągając z kieszeni śliczne czerwone pudełeczko. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? 
Popłakałam się, Zayn od razu mnie przytulił. To było takie cudowne. Ciąża, dowiedzą się o płci dziecka, pokój od nas w prezencie, oświadczyny. Jestem taka szczęśliwa i dumna ! 
- TAK ! !! - moja przyjaciółka rzuciła się mu na szyję płacząc. Rodzinka się powiększa. 
- Kochanie teraz prezent ode mnie - podałam chłopakowi pudełka. 
- Zdjęcia! Będę miał co powiesić w naszym pokoju i dron! - pocałował mnie.
-Oraz naszyjnik ode mnie z naszymi inicjałami - zarumieniłam się.
- Śliczne kochanie, dziękuję. Ja mam dla Ciebie również prezent. - w moich rękach znalazła się duża profesjonalna lustrzanka z NIKONA.
- ZAYN! Przecież ... 
- Ci, będziesz miała jak robić zdjęcia nasz ( ... ) jak się urodzi - ucałował mój policzek.
- Dziękuję, jest wspaniały. 
- A teraz nasza kolej moi drodzy. Z racji tego, że tydzień temu odebraliśmy wynik USG naszej kochanej Natalie i maleństwa. Znamy już płeć dziecka. Znam płeć ja, Zayn, Harry, Liam i Niall. - zaśmiałam się i na stoliku koło kominka postawiłam wielkie kolorowe pudełko. 
- Zapraszam koło nas Natalie, maleństwo i Louisa. 
- Z racji tego, że chcieliście niespodziankę są je dwie. Płeć dziecka i prezent pod choinkę. Po otwarciu pudełka szukajcie czegoś na dnie. Gotowi? 
- Nie! 
- A tam pierdolisz Louis! Za długo już czekam - sprowadziła chłopaka na ziemię i jednym pociągnięciem ręki zdjęła pokrywkę.
" NIEBIESKI BALON I SERPENTYNY! " 
- AAAAAAAAA! Będzie mały Freedie! - płakała mama Louisa. [*]!
- Jestem taki dumny z moich plemników! - krzyczał i śmiał się pasiasty.
- Z czego przepraszam bardzo? A ja w tym udziału nie miałam?! - oburzyła się Nati.
- Kochanie żartuje przecież. Szukaj na dnie - wygrzebali kluczyk.
- Od czego to ? - zapytali oboje zdezorientowani.
- Idźcie szukać! - odparł Zayn.
- Skąd ja znam ten klucz? Pokój na górze! - Tomlinson chwycił Natalie za rękę i pociągnął na górę. 
- 3... 2... 1... - trzask przekręcania klucza w drzwiach.
Naszym oczom ukazał się śliczny pokój dla przyszłych rodziców wraz z kącikiem dla Freediego. 
Każdy chodził po pokoju i dumnie go oglądał. Płakali. Mamy jak to mamy zachwycały się do ostatniego dotkniętego ubranka . 
- Dziękujemy ! - grupowy przytulas. Znowu zrobiło mi się nie dobrze. Opuściłam pokój i poleciałam jak najszybciej do łazienki.
" Cholera jasna, a jeżeli Liam miał racje? " - złapałam za pudełko. Niepewnie je otworzyłam i w tym samym momencie do łazienki wpadł Liam. 
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę. Rób szybko! - pośpieszał mnie.
- Liam, ja się boję. - przytuliłam się do chłopaka. 
- Nie ma czego kochana, macie nas. A zresztą wiesz, że kochamy dzieci - zaśmiał się dodając mi tym otuchy.
- No dobrze, ale wyjdź na chwilę. 
Zaaplikowałam co trzeba i położyłam test na szafce. Teraz tylko odczekać 20 min. 
- Już? Niecierpliwie się - chodziłam w te i wewte po korytarzu.
- Kochanie co Ty tu robisz? Chodź do nas na dół - Zayn pojawił się nie w porę. 
- JEST! Wiedziałem! - wyleciał z łazienki. 
- Co tu się dzieje? O co tu chodzi? - zadawał masę pytań.
- Jesteś pewien ? - zwróciłam się do chłopaka, a ten kiwnął tylko głową. Był uradowany.
- Chodź, na dole wszystko Ci wyjaśnię. 
- Ok. 
- Moi drodzy to chyba nie koniec niespodzianek - zaczęłam niepewnie. W moich dłoniach znalazł się wcześniej robiony test, podał mi go Liam stojący na schodach za mną.
- Co się dzieje?! - każdy się niecierpliwił.
- Zayn, mamo, Trisha, Natalie ... jestem w ciąży. 
Zayn momentalnie do mnie podbiegł zaczął płakać jak dziecko i całować mnie po rękach, szyi, ustach, czole i brzuchu. 
- Zostanę ojcem! Słyszeliście? Zostanę ojcem! - biegał jak poparzony po domu i płakał.
- Gratuluję kochanie! - podbiegła do mnie moja kochana rodzicielka wraz z przyszłą teściową.
- Jestem z Ciebie dumna - ucałowały mnie obie i emocje opadły. 
Masa ludzi przewinęła się przez moje ręce, chodzi o przytulanie i gratulowanie. No nie było nas mało na te święta. Dzień pełen emocji, nie mogłam uwierzyć w to, że zostanę mamą. Będę jak beczka na weselu Louisa i Natalie. Ale cieszę się, że z odpowiednim facetem. Kocham go, a on mnie. Wychowamy naszego skarbka najlepiej jak będziemy potrafili.
- Ten dzień był komicznie cudowny. - rozsiadłam się na kanapie.
- A jak się czujesz? Może jesteś głodna?
- Zayn! To początki. Spójrz na Natalie, jest w 5 miesiącu. Ma już piękny brzuszek. U mnie jeszcze sobie poczekasz. To możliwe, że dopiero 2 tydzień, max 3. Ja jedyne co zauważyłam u siebie to delikatny wzrost masy ciała - śmiałam się.
- No dobrze kotku, ale musisz o siebie dbać - ucałował mój czubek brzucha.
Jest taki kochany, gdyby nie Liam to nie wiem kiedy bym się o tym dowiedziała.
- Liam, dziękuję.
- Za co ? - zdziwił się.
- Za to, że tak nalegałeś żebym zrobiła test. Gdyby nie Ty to nie wiem co mogło by się stać - przytuliłam chłopaka.
Momentalnie Zayn zerwał się na równe nogi, ubrał się i wyszedł z domu. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Gdzie on poszedł? Powiedziałam coś nie tak?
- Spokojnie pewnie zaraz wróci - uśmiechnął się.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Była miła rodzinna atmosfera. Rodzina Harrego, Louisa, moja i Liama pojechała do hotelu. Nie chcieli siedzieć nam na głowie. Zostali u nas Malikowie, rodzina Natalie i my. Martwiłam się o Zayna. Wyszedł tak nagle. Nie chciałam żeby mu się coś stało.
Minęła godzina, a jego nadal nie było.
- Martwię się o niego! - chodziłam zdenerwowana po domu.
- Ej mała nie wolno Ci się stresować i denerwować. Wujek martwi się o maleństwo i Ciebie. - Harry łaził za mną i uspokajał.
Nagle do domu wpadł Zayn, Harry szybko zaciągnął mnie do kuchni.
- Harry puść mnie, muszę z nim pogadać! - wkurzyłam się.
- Zayn powiedz kiedy mogę puścić tą awanturnicę, hormony jej buzują. Ja chcę jeszcze żyć! - śmiesznie się o siebie obawiał.
- Już!
Kiedy weszłam do salonu rozpłakałam się na dobre. On jest taki cudowny. Masa balonów, on stojący z założonymi rękoma i udający, że nie wie o co chodzi. Był taki dumny.
Kocham go nad życie i tą małą istotkę która rośnie pod moim sercem. Mały Malik albo Pani Malik.
- Zayn .
- Kocham Cię i nasze maleństwo! Nigdy was nie opuszczę i nie pozwolę aby się wam coś stało! - pocałował mnie namiętnie.
- Jesteś najlepszym chłopakiem i przyszłym ojcem na świecie!
- Ale martwi mnie jedno, zero sexu - udawał, że posmutniał.
- A kto tak powiedział? - roześmiała się Natalie, a po chwili spuściła wzrok kiedy dotarło do niej co powiedziała.
- Trzeba Cię skarbie umówić do lekarza na wizytę. Ale to po nowym roku. - ona tak się o mnie troszczy.
- Dwa słonie będą w domu, w sumie jeden już jest - śmiałam się.
- Ej, nie przeginaj - przytuliła mnie.
- Co to chłopaki ? Trzeba to opić! - wyrwał nagle Hazza.
- Oohoho, ale z umiarem moi mili - powiedziała mama Natalie.
Złapałam za aparat aby porobić kilka zdjęć, już wcześniej kilka zrobiłam. Harry z mamą, Zayn z mamą no i oczywiście moja kochana parka.
Taka moja udana rodzinka wariatów.
Tęskniłam za wcześniejszym życiem. Mulingar, szkoła, znajomi, praca, widok rodziny codziennie.
No ale cóż rodzinę to ja już będę miała sama. Nie spodziewała bym się nigdy, że zwiążę się z Zaynem Malikiem i on będzie ojcem mojego dziecka. Jestem najszczęśliwszą osobą na całym błogim świecie. Nie wiem jeszcze jak to będzie, nigdy sobie tego nie wyobrażałam. Ja, Zayn, nasze maleństwo. Wcześniej jak wyobrażałam sobie taką sytuacje, to była związana z Niallem. Wyobrażałam sobie przyszłość z nim. Ale taki obrót akcji mi odpowiada.
Chłopaki zasiedli do stołu wraz z pozostałymi rodzinami. Na stole rozłożyli potrzebne szkła i napoje. Przekąski przygotowałam sama, koreczki, kanapeczki, chipsy, paluszki.
- Gramy w coś? Może w karty? - zaproponowałam. Każdy z przebywających w pomieszczeniu się zgodził. Graliśmy do późna, położyliśmy się z pijanym Zaynem dopiero koło 3 w nocy spać. Noc była piękna, nawet sypał śnieg.

~~~  Rano ~~~ 

Kiedy się obudziłam Zayna nie było, koło mnie leżała taca ze śniadaniem. Nagle usłyszałam chrząkanie. Przestraszyłam się panicznie co spowodowało, że wylałam zawartość soku na podłogę. Obok siedział Niall, który się mi przyglądał. Zdziwiło mnie to bardzo.
- Dzień dobry. 
- Cześć, co Ty tu robisz? Przestraszyłam się.
- Chciałem pogadać, Zayn rano przyszedł do mnie i wszystko mi wyjaśnił. Wczoraj był mały incydent w nocy. To wszystko dało mi do myślenia. Chciałem przeprosić Rose, tęsknie za Tobą. Tęsknię za swoją najlepszą przyjaciółką - rozpłakał się.
- Matko Niall - przytuliłam chłopaka.
- Miałaś rację co do Leny, ona współpracuje z Chadem i co gorsza z Alex też. Wtedy jak pojawiła się u nas w domu, przyznała mi się, że Chad kazał jej nas obserwować i że on chce zniszczyć Tobie i nam życie. Tyle wycierpiałaś, ja przejrzałem na oczy wczoraj. Po tym jak podsłuchałem jej rozmowy telefonicznej. Podejrzewam, że gadała z Chadem. Mówiła wszystko .... ona była wtyką. Zadzwoniliśmy po policję, przejrzeli jej telefon i faktycznie rozmawiała z Chadem. Zgarnęli ją ... Rose ja przepraszam - próbowałam go uspokoić.
- Niall, spokojnie. Już wszystko będzie dobrze. Nie masz za co mnie przepraszać. Uspokój się już, wszystko jest i będzie w porządku. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Dziękuję - ucałował mój policzek.
- Jak bark, kiedy masz kontrolę?
- Po świętach, umówiłem też Ciebie do lekarza na ten sam dzień. Pojedziemy w 3 razem. - patrzył na mnie z nadzieją.
- Jesteś kochany dziękuję.
- Zjedz, i zejdź na dół. Będziemy piekli cia.... czujesz to? Fuu
- Kurwa co za gamonie! - zbiegliśmy szybko na dół. Kupa dymu i bardzo nieprzyjemny zapach.
- Gdzie ... eheh ... gdzie jest .... Natalie!? - krzyczałam otwierając wszystkie możliwe okna w domu.
- Śpi jeszcze. Chcieliśmy upiec ... ehehe ... ciasto dla Ciebie i Nati, no ale nie wyszło - Louis śmiesznie machał ścierą i próbował rozgonić dym.
- Jeżeli chodzi o gotowanie to zostawcie to ciężarnym matołki - śmiałam się. Zayn przywitał mnie czułym pocałunkiem w usta i oczywiście w brzuch.
- Witam moje dwa skarby. 
Moim oczom ukazał się Payne w śmiesznym kubraczku.
- Boże, Ty też maczałeś w tym palce ? - usiadłam na krześle i płakałam ze śmiechu.
- Ej to nie jest śmieszne, zawodowcami to my nie jesteśmy - oburzył się.
- No ja widzę, ale przynajmniej stroje macie fajne.
- Mam pomysł. To niech dziewczyny coś upieką, a my poszukamy jakiś fajnych filmów i może napijemy się grzańca. Co wy na to? - swoim pomysłem zaskoczył nas Styles.
- Dobry pomysł, ale dla mamusiek soki tylko albo herbatki - pogroził mi palcem Zayn.
- Okej okej, przystanę na to. Ale ... - przeciągałam.
- O nie warunek, chłopaki bo chyba moja mama nas wołała - próbował uratować wszystkich Louis.
- Ej ej ej, i tak nie wymigacie się. Musicie posprzątać ładnie kuchnię i wieczorem ugotujecie kolację pod nadzorem moim i Natki.
- Niee, no dobra - odpuścili.
- No to do sprzątania, a ja przejdę się do Natalie. - ucałowałam każdego w policzek i ruszyłam na górę. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

MAMY 28 rozdział ! Jeeeeej! 
Śmiesznie wyszło z tymi naszymi przygodami! 
No ale postanowiłam tak to rozegrać, żeby było ciekawiej ! :D 
Dziękuję za to, że czytacie te brednie ;< 
Nie no może nie brednie, są bardzo ciekawe jak dla mnie. 
Pozdrawiam moją stałą czytelniczkę, Natkę :) 
Moja najlepsza i najukochańsza czytelniczka. 
Kocham Cię małpko. 
Pozdrawiam! ~ Rose. 

19 grudnia 2016

Rozdział 27

Zajęliśmy duży pokój z widokiem na wieżę Eiffela. Rozpakowałem nasze rzeczy i położyłem się na łóżku, byłem bardzo zmęczony. 
- Idziemy spać? - przytuliła się do mnie moja najcudowniejsza.
- Dobry pomysł. - ucałowałem jej czoło i oboje w krótkim czasie zasnęliśmy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~ Oczami Rose ~~~ 

Paryż, Francja. Pięknie tu jest. Bardzo mi się podoba. Marzyłam o tym aby zobaczyć wieże Eiffela.
Miasto miłości. Zastanawiam się czy by nie powiedzieć Zaynowi tu, co do niego czuje. Długo tu nie będziemy, ale chyba pora wziąć sprawy w swoje ręce.
Była 8 rano. Chłopaki o 10 mieli wywiad. Szybko się przebrałam w swój ulubiony zestaw. Chwyciłam za aparat aby sprawdzić poziom baterii oraz czy jest miejsce na karcie. Kiedy włączyłam galerię zamurowało mnie.
" Już wiem gdzie znikał mój aparat! Zamorduje ich " - zaczęłam się śmiać.

 Natalie i Louis wyglądali tak słodko. Byli cudowni. Para idealna. Jeden z moich idoli związał się z moją najlepszą przyjaciółką. Kocham ich, są dla mnie jak rodzina. Rodzeństwo, przyjaciele, oparcie.
Mam nadzieję, że wytrzymają ze sobą jak najdłużej i, że będę mogła być druhną i może i chrzestną? Co prawda Natalie ostatnio się zmieniła. Zaczęła dużo jeść, prawie tyle co ja. Czy ona przypadkiem ... nie, niemożliwe.
Zebrałam szybko swoje rzeczy i zeszłam na dół do jadalni w hotelu.
- Ekhem... macie mi może coś do powiedzenia? - pokazywałam na aparat.
- O kurde, zapomnieliśmy zgrać zdjęć - zaśmiali się wszyscy.
- No ale w sumie, mam dużo zdjęć z waszego życia, więc jest wszystko dobrze - rozsiadłam się na pufie.
- To co lecimy? Mamy jeszcze nie całą godzinę, a zanim się doczłapiemy do studia to potrwa. Dużo fanek i fotoreporterów. - powiedział Liam.
- Liam ma racje. Szybko zbierać tyłki. - wszyscy momentalnie wstali i ruszyli do wyjścia. Marshal zawiózł nas do studia " Ultra Music ". Wyszłam szybciej z samochodu aby jakoś wcisnąć się między fotoreporterów, a fanki żeby zrobić zdjęcia.

Niczym mafia. Weszliśmy do środka, masa ludzi. Zapracowanych ludzi. Nie zwrócili nawet na nas uwagi. Po chwili podszedł do nas starszy pan, podejrzewam, że kierownik.
- Dzień Dobry, witam was bardzo serdecznie w Ultra Music. Chciał bym z wami omówić kilka kwestii i podpisać dokumenty. Czy potrzebujecie czegoś? - uśmiechnął się czule.
- Dzień dobry, nie, wszystko jest w porządku. Możemy przejść do spraw. - dopowiedział Harry i wszyscy poszliśmy w ślady starszego pana. Szliśmy jasnymi korytarzami, mnóstwo obrazów oraz rzeźb. Ciekawe wnętrze. Chłopaki zasiedli na dużej kanapie na wprost kamer. Czytali dokumenty, pilnie rozmawiali z kierownikiem studia. Ja na spokojnie sprawdzałam fanpage chłopaków aby cokolwiek na niego wrzucić. Ciekawiło mnie tylko jedno. Jaką kwotę chłopaki przeznaczą na cel charytatywny. Pewnie dowiem się tego zaraz w trakcie wywiadu. Będzie ciekawie. Wieczorem bankiet. Nie wiem kompletnie w co się ubrać. Zapytać muszę Natalie czy mi może nie pomoże.
Nie minęło 30 min z wywiad się rozpoczął. Porobiłam kilka ważnych zdjęć, i zasiadłam za kamerą aby obserwować chłopaków.
- No więc Louis, jak Ci się układa z Natalie? - zapytał Simon, mężczyzna który prowadził wywiad.
- Jest naprawdę cudownie, nie wiedziałem, że jestem w stanie tak kogoś pokochać. Może i nie jesteśmy długo ze sobą, może nie cały miesiąc, ale wcześniej już między nami dużo się działo. No i mamy cudowną wiadomość. Zostanę ojcem! - moje oczy szeroko się otworzyły tak samo jak i chłopków.
- To cudowne! Który to tydzień, miesiąc?
- 4 tydzień. Jestem szczęśliwy!
- Ciąża!? I Wy się nie chwalicie?! - podszedł do chłopka Harry.
- Nie było jeszcze okazji. Wiemy dopiero od tygodnia - uśmiechnął się i delikatnie spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się dumnie i chwyciłam w rękę aparat. Zrobiłam mu zdjęcie i ruszyłam w kierunku przyjaciółki.
- Wiedziałam! Podejrzewałam to ! Jestem taka szczęśliwa! - ucałowałam moją cudowną i czekałam na jakąś reakcję.
- Mam nadzieję, że zostaniesz chrzestną? - spojrzała prosto w moje oczy.
- Jeszcze się pytasz? Pewnie, że tak! - rzuciłam się brunetce na szyję i powróciłam do swojej pracy.
- No więc chłopaki, podpisaliście przed wywiadem dokumenty dotyczące akcji charytatywnej. Ile pieniędzy zamierzacie przekazać?
- 5 mln funtów. - krzyk i pisk na sali. Pracownicy Ultra Music płakali wręcz z zachwytu.
- Wooow! To cudowne! Zayn kilka pytań do ciebie - zwrócił się do mulata starszy mężczyzna.
- Pytaj śmiało - uśmiechnął się.

- Co Cię łączy z Rose Dowson? Czy to coś poważnego?
- Nie chciał bym na ten temat rozmawiać. Powiem tyle, że jest to najważniejsza osoba w moim życiu i nie chcę jej stracić. - spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
- Prawdziwe i urocze. Niall, a jak układa Ci się z Leną Lazer?
- Jesteśmy szczęśliwi, niektóre osoby nie potrafią tego zrozumieć, no ale trzeba żyć dalej. - sztucznie się zaśmiał i spojrzał również na mnie. Ja jednak odwróciłam wzrok i miałam nadzieję, że odpuści.
- Czy chodzi Ci o fanki?
- To już nie ważne o kogo chodzi, zmieńmy temat.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- I jak tam wrażenia? - objął mnie ręką w tali mulat.
- Jestem najważniejszą osobą w twoim życiu? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Tak aniołku, i mam dla Ciebie dziś niespodziankę. W trakcie bankietu Marshal zabierze Cię do samochodu i zawiezie w jedno miejsce. Będę tam na ciebie czekać. Ubierz się ładnie - ucałował delikatnie mój policzek i wyminął mnie aby przytulić Louisa.
- Gratuluję stary! Natalie! Taki mały piłkarz będzie! Wujek będzie rozpieszczał! - Malik przytulał, głaskał i gadał do brzucha dziewczyny. Komicznie to wyglądało. Był by cudownym ojcem.
 " Rose o czym ty myślisz! " - skarciłam się w myślach i poszłam również pogratulować pasiastemu.
- Wracamy do hotelu, ale najpierw może jakiś obiad, co ? - zapytał Liam.
- To dobry pomysł, chodźmy. - Hazza zaciągnął nas do Nandos. Horan był w 7 niebie.
Po powrocie do hotelu dorwałam Natalie aby pomogła wybrać mi coś na bankiet, a jednocześnie na niespodziankę Zayna. Chciałam wyglądać naturalnie ale jednak olśniewająco. Może to będzie odpowiedni moment aby powiedzieć my co czuje.
- Natalie! Ja już nie wiem - załamałam ręce kiedy z szafy wyciągnęłam kolejną nie odpowiednią sukienkę.
- Ja wiem, usiądź. - brunetka stanowczo mi nakazała i zagłębiła się w tajemnice mojej szafy i jednocześnie torby.
- Mam!
Wstałam szybko i ujrzałam śliczną czerwoną sukienkę. Do tego czarne ponczo we wzory, czarne szpilki z czerwoną podeszwą, czerwoną torebkę, drobne dodatki i całkiem sexi bieliznę.
- Myślisz, że ...
- Na pewno mu się spodoba, a tym bardziej jak Cię rozbierze kochana. Ciało to Ty masz idealne i on pewnie nie narzeka - zaśmiała się, a ja nie miałam zielonego pojęcia o co jej chodzi.
- Ale o co Ci...
- No nie udawaj. U nas w sypialni wszystko było wtedy słychać - zrobiłam się czerwona jak burak, szybko zgarnęłam rzeczy do łazienki i rzuciłam szybkie:
- Dziękuję !
Wykąpałam się, wysuszyłam włosy i delikatnie je zakręciłam na końcówkach. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam naszykowane ciuchy.
" Mam nadzieję, że mu się spodoba, i mam nadzieję, że uda mi się powiedzieć co do niego czuje" - pomyślałam. Chwyciłam za aparat, telefon i torebkę. Wyszłam z mojego i Zayna pokoju.
Chłopaki stali już w pełni gotowi do wyjścia. Każdy z nich wyglądał olśniewająco.
- No no, chłopaki. Jestem pod wrażeniem. - zaśmiałam się.
Chłopaki jak to oni zaczęli się wygłupiać. O dziwo nawet Horan się uśmiechał i żartował razem z nami. Nawet się do mnie odezwał.
- Rose, weź zrób nam zdjęcia - śmiał się.
- Okej okej tylko muszę pierw odzyskać aparat od Harrego.
- Nie oddam! Mój Ci on! - uciekał jak pajac z tą lustrzanką.
- Styles, do cholery jasnej! Nie potrafię szybko biegać w szpilkach! - krzyczałam.
- Harry oddaj jej aparat, niech zrobi chłopakom zdjęcia i jedziemy. Nie mamy czasu - powiedział Daddy.
-Dobra, dobra. Trzymaj - śmiał się. Walnęłam go w ramię i szybko poszłam zrobić zdjęcie blondynowi i Tomlinsonowi.
- Co za pajace - wywróciłam oczami i ruszyłam do wyjścia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sala bankietowa była ślicznie ubrana i pełna romantyzmu. Zwiedziłam każdy jej zakamarek aby oswoić się ze światłem i cieniami do dobrych zdjęć. Jednak mało ciekawostek się tam znajdowało. Chłopaki dumnie odpowiadali na zadawane im pytania i z uśmiechem na twarzy odpowiadali o akcji charytatywnej. Byłam z nich dumna. Nagle pewna nieznana mi osoba na scenie wywołała chłopaków aby zaśpiewali jedną ze sowich piosenek.
- No dobrze, ale tylko jedną - wygłupiali się jak to oni potrafią.
W głośnikach rozbrzmiał podkład do piosenki Half a Heart. Porobiłam kilka potrzebnych zdjęć i miałam już fajrant. Nagle widziałam Zayna który znika między tłumem. Chciałam go złapać jednak nie zdążyłam. Byłam ciekawa co to za niespodzianka.
Po nie całych 40 minutach podszedł do mnie Marshal.


- Zapraszam Panienkę do samochodu - wskazał na drzwi wyjściowe z sali.
- Jak długo będziemy jechać?
- Raptem 10 lub 15 min. Proszę się nie martwić.
Ruszyliśmy w dziwnym kierunku, jakby pod wieże Eiffela.
- To tu? - byłam zachwycona widokiem.
- Tak.
Moim oczom ukazał się Zayn stojący koło ściany trzymający bukiet kwiatów.
- Cześć aniołku - ucałował moje usta.
- Jesteś nieprzewidywalny - wtuliłam się w chłopaka.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Ale muszę zawiązać Ci oczka. Okej?
- Okej
Chłopak kawałkiem materiału zawiązał mi oczy i wciągnął do jakiegoś pomieszczenia. Poczułam jak ciśnienie wzrasta.
- Czy to winda?
- Tak kochanie, ale nie podglądaj proszę.
Jechaliśmy dość długo, Zayn próbował mnie uspokoić bo widział, że jestem poddenerwowana. Kreślił palcami jakieś wzory na moich plecach.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał mi do ucha lekko zahaczając o mój płatek ucha.
Czułam jak się czerwienie. Winda się zatrzymała, chłopak delikatnie mnie z niej wyprowadził i odwiązał oczy. Zamurowało mnie. Wynajęte piętro na wieży Eiffela. Świeczki, lampki, mnóstwo kwiatów. W oddali stolik z winem i gitarą.
- Niespodzianka kochanie - powiedział Zayn przytulając mnie od tyłu.
- To wszystko dla mnie? Zayn ! - rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Dziękuję! Jesteś moim skarbem kochanym ! - ucałowałam namiętnie jego malinowe usta.
Podeszliśmy do stolika, pojawił się koło nas kelner, który przyjął zamówienie od Malika.
- Ale to sobie wymyśliłeś. Tu jest tak pięknie. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie - zachwycałam się.
- A to jeszcze nie koniec atrakcji i niespodzianek. Ale to po kolacji skarbie. - złapał za moją dłoń i nalał mi wina.
- Wznieśmy toast, za naszego chrześniaka lub chrześnice i za nas - uniósł z triumfem kieliszek do góry i upił alkoholu cały czas spoglądając na mnie.
- Jestem tak szczęśliwa, nawet nie wiesz jak bardzo. Dziękuję Ci Zayn. - przytuliłam jeszcze raz mulata i zaczęłam konsumować wcześniej zamówione przez niego danie. Wspominaliśmy nasze najlepsze momenty, jak i te złe również. Dużo też tematów było o dzieciach. O małym Tomlinsonie, który rośnie w Natalie. Byliśmy oboje dumni.
- Zayn, kiedy tak przyglądałam się Tobie i Natalie jak mówiłeś, tuliłeś i głaskałeś brzuch brunetki zdałam sobie sprawę, że będziesz cudownym ojcem. Jeżeli by to była dziewczynka, pewnie była by twoją małą księżniczką. A jak chłopak to grał byś pewnie z nim z piłkę nożną lub na ps. - śmiałam się. Chłopak dumnie się mi przyglądał tak jak by chciał mi coś powiedzieć.
- Byli byśmy najlepszymi rodzicami i mam nadzieję, że kiedyś będziemy - złapał za moją dłoń. Zaskoczył mnie tą odpowiedzią.
- Rose, chciałbym Ci coś powiedzieć i zaśpiewać - chwycił za gitarę. Rozbrzmiał piękny dźwięk gitary, barwa jego głosu delikatnie mnie kołysała.

" If I was ya man (baby you)
Never worry bout (what I do)
I'd be coming home (back to you)
Ever night, doing you right
You're the type of woman (deserves good things)
Fist full of diamonds (hand full of rings)
Baby you're a star (I just want to show you , who you are)

You sholud let me love you
Let me be the one to give you everything you want and need
Baby good love and pretection 
Make me your selection
Show you the way love's supposed to be 
Baby you should let me love you, love you, love you, looove you. Yeah " 

Zatkało mnie, mój anioł mnie kocha. Wyznał mi to pisząc dla mnie piosenkę. Popłakałam się. Był taki cudowny. Jego głos, ciało, dotyk, usta. Nie wytrzymałam, rzuciłam się na chłopaka całując.
- Kocham Cię Zayn, tak bardzo Cię kocham! - jego czy momentalnie zaświeciły.
- Tak długo czekałem żeby to usłyszeć - chwycił moją twarz w swoje dłonie i wpił mi się w usta.
- Teraz jestem pewna, że resztę życia chcę spędzić z Tobą - przytuliłam się do chłopaka i delikatnie kołysaliśmy się do rytmu naszych serc. Ta chwila była nie do zapomnienia.
- Czy Pani przyszła Malik ma ochotę na wino?
- Oczywiście Panie Malik - zasiadłam do stołu i delektowałam się chwilą z moim już chłopakiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wróciliśmy późno do domu, po skończonej kąpieli położyliśmy się spać.
Rano obudziła nas Natalie.
- Ej śpioszki wstawajcie. Gołąbeczki, haloo.
- Natalie, co się dzieje? Pali się coś? - wybełkotało moje kruczoczarne szczęście.
- Widzieliście już zdjęcia? Wyszliście tak uroczo! Zayn pokaż mi piosenkę co napisałeś Rose! - gadała jak najęta.
- Jakie zdjęcia? - usiadł na łóżku i chwycił w ręce telefon.
- Wyszedłem nawet okej, kochanie co sądzisz? - zaśmiał się i skierował we telefon.
- Ała, moje oczy. Ślicznie, no no no. - mrużyłam oczy ponieważ bolały od jasności ekranu.
- Piosenkę pokaże Ci kiedy indziej - wstał i w samych bokserkach szperał w szafie za ciuchami. Rzucił we mnie leginsami i zwykłą szarą bluzą. A sam ubrał jednoczęściowy dres. Kocham go. Tak bardzo go kocham.
- Jest 10:29. Jemy śniadanie, pozwiedzamy później może coś trochę i wieczorem trzeba wracać moi mili - powiedziałam.
- No niestety. - moim oczom ukazał się skacowany i nadal śpiący Harry na kanapie w salonie.

- Długo on już tak? - zapytałam.
- Odkąd wczoraj wróciliśmy, kac morderca nie ma serca - Liam krzyczał jak tylko potrafił.
- Zamknij się! Masz Ty serce ! - wstał łapiąc się za głowę.
- Łap pijaku, tabletki i woda - podałam mu potrzebne rzeczy.
- Jak tam gołąbeczki? Kiedy dzieci? - Louis żartował z całej sytuacji.
- Jak na razie nie planujemy, chociaż - śmiesznie poruszałam brwiami.
- Rose! - mulat momentalnie pojawił się koło mnie i z iskierkami w oczach trzymał rękę na moim brzuchu i czekał na odpowiedź.
- Nie głuptasie. Nie jestem w ciąży - ucałowałam jego policzek. Widziałam, że szybko posmutniał.
- Wam teraz tylko dzieci w głowach - zakpił Horan.
- Spokojnie, za niedługo będziesz bawił swoją małą księżniczkę lub księcia na rękach, zobaczysz, zakochasz się w tym maluchu - powiedział Harry.
- Nie wątpię - uśmiechnął się.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Mamy 27 rozdział. No niestety nie zdałam w piątek. :(
Ale miejmy nadzieje, że następnym razem się uda.

Szybki zwrot akcji w naszych przygodach bohaterów.
Pozdrawiam! ~ Rose :)

15 grudnia 2016

Rozdział 26

~~~ Oczami Zayna ~~~
RANO

Czułem się cudownie. Jej ciało, ona cała, usta, oczy. Matko, kocham ją nad życie. Muszę się pośpieszyć z szykowaniem niespodzianki dla mojego anioła. Wstałem rano koło godziny 9:12. Rose nie było już w łóżku. Usłyszałem szum wody. 
" Pewnie się kąpie" - pomyślałem i w pośpiechu się ubrałem. Zszedłem na dół w miarę przytomny. 
- Cześć i czołem. - przywitał się ze mną cały w skowronkach Louis. 
- Siema
- Ej, musicie trochę ciszej w nocy. Bo aż niesie do nas do pokoju - zaśmiał się, a ja zbiłem kubek z kawą, który przed chwilą chwyciłem w dłonie. 
- Spokojnie. Wiem, że ją kochasz. Jedziesz ze mną na zakupy? Chciałbym kupić coś Natalie. - posprzątałem wcześniej zbity kubek i przytaknąłem. Ubrałem buty, kurtkę i chwyciłem za telefon w celu wysłania SMS do Dowson żeby się nie martwiła. 

" Pojechaliśmy na zakupy. Za niedługo powinniśmy być. Tęsknię księżniczko.
Zayn xx " 

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. 

" Dobrze, kup mi czekoladę orzechową, proszę.
Też tęsknię. Wczoraj było cudownie.
Rose xx " 

" Było jak w raju. Będę miał dla ciebie niespodziankę, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Zayn xx " 

Zrobiliśmy zakupy najbardziej potrzebnych produktów do domu i zaszliśmy do pewnego nieznanego nam wcześniej sklepu. Moim oczom ukazał się śliczny, biały, puchowy miś.
- Myślisz, że spodoba się Rose? - pokazałem zabawkę przyjacielowi.
- Jaki słodki! Na pewno! A to? Spodoba się Natalie? - ukazał mi jednoczęściową piżamę Sticha.
- Kozackie stary! Sam bym sobie takie kupił. - moje oczy zabłysnęły.
Kupiliśmy wyznaczone rzeczy i ruszyliśmy do samochodu. Zapakowaliśmy reklamówki do bagażnika i kierowaliśmy się w kierunku domu.
- Jesteśmy! - krzyczałem od progu. W samochodzie nakleiłem karteczkę na czekoladę dziewczyny aby nikt jej nie dotykał.
" ROSE "
- O supeer! Może ugotujemy coś razem? - brunetka, która chwyciła za torby i próbowała mnie namówić. Nie rozumiem tej dziewczyny.
- Nie Lena! Sama sobie gotuj. - parskłem i chwytając za misia którego dziewczyna miała w rękach i nie chciała puścić.
- Oo jaki słodki! Dla kogo to? Dla mnie? - przymilała się do mnie.
- No chyba śnisz. - rzuciłem i wyrwałem pluszaka z jej rąk. Wchodząc do salonu zawołałem moją wybrankę i śmiesznie spojrzałem na misia. Przytuliłem go i szeroko uśmiechnąłem.
- To dla mnie? - podbiegła do mnie. 
- Mówiłem, że będę miał niespodziankę. 
Załapała za prezent i mocno mnie przytuliła całując w policzek. 
 - Dziękuję. Jest cudowny, nazwę go ...
- Loczek, albo nie, Harry!! - uparł się Styles. 
- No niech będzie!
- Jeest! - cieszył się z wygranej.
Zaśmiałem się i rozsiadłem na na kanapie oglądając Tv wraz z ekipą.

~~~ Oczami Rose ~~~

- Zayn kupiłeś mi czekoladę?
- Tak jest w kuchni z nalepką żeby nikt Ci nie zjadł - odparł i nadal z zaciekawieniem oglądał program informacyjny. Rzuciłam się w bieg do kuchni po swoją upragnioną słodycz.
Jednak szybko zrezygnowałam kiedy zobaczyłam obżerającą się nią Lenę.
- Przepraszam bardzo, ale co Ty właściwie robisz?!
- Jem, nie widzisz? 
- To chyba ja się powinnam zapytać. Nie widziałaś naklejki z moim imieniem?
- Oj, kurcze. Faktycznie. Sorry, nie widziałam.
- Teraz to sobie ją zjedz. Co Ty gotujesz? 
- Obiad, mieszkam tu to chyba mogę.
- A płaciłaś za to? Dokładasz się wgl do czynszu? 
- Jestem dziewczyną Nialla, więc mogę robić tu co chcę tak jak i Ty. 
- Chyba coś Ci się pomyliło. - zaczęłam zbierać produkty i chować do lodówki.
- Ej co ty odwalasz? Jesteś aż taką idiotką, że gotować nie potrafisz? Przecież chłopaki muszą coś jeść.
- Gdybyś chciała zauważyć są to rzeczy na jutro na podróż. - chwyciłam za kubek aby nalać sobie napoju. 
- Dobrze się bawisz ich uczuciami? Jak tam twoja pamięć? - upiłam łyk soku i momentalnie go wyplułam.
- Co proszę? Ty chyba sobie kpisz.
- Co?
- Nie powinnam Cię wgl obchodzić tak jak to Ty nie obchodzisz mnie. I chuj Ci do tego co robię. 
- Nie odzywaj się tak do mnie! Chyba za mało Chad dał Ci popalić - rzuciła we mnie talerzem. Dostałam w dłoń w której trzymałam kubek. Niesfornie wypadł mi z dłoni roztrzaskując się w styczności z talerzem. Pocięło mi dłoń. Zasyczałam z bólu.
- Jesteś pojebana! - płakałam.
- Co ty się dzieje?! - do kuchni wpadli wszyscy przebywający w salonie.
- Rose! Kurwa, trzeba jechać do szpitala. Muszą to opatrzeć! - klęczał nade mną mulat.
- Lena, co tu się stało?! - krzyczał Horan.
- Nie wiem, zaczęła się rzucać, że jem jej czekoladę i szarpała mną. Bałam się więc się broniłam. 
- Co Ty pieprzysz szmato! - wstałam i zakrwawioną ręką sprzedałam jej solidnego liścia.
- Kurwa Rose! - odepchnął mnie blondyn i przytulił Lazer.
- To tak nie było jak mówi ta mała zołza. - wtrąciła się Nati.
- Co? - zdziwił się Louis.
- Nie czas na wyjaśnienia, trzeba jechać z nią do szpitala. - Zayn chwycił za moją bluzkę i zaciągnął mnie do przedpokoju. Ubrałam się posłusznie i ścierką uciskałam dłoń. 
Droga do szpitala trwała bardzo krótko. Lekarz zszył mi pociętą rękę i wypisał lekarstwa w razie czego. W poczekalnie stała Natalie, Louis, Harry i Niall.
- Gdzie ona jest? - zapytałam zła.
- Została w domu, źle się poczuła.- odparł Hazza.
- Natalie, wytłumacz nam o co chodziło - pośpieszał ją Horan.
- Kiedy Rose poszła do kuchni poszłam za nią. Stanęłam w progu kiedy usłyszałam ich rozmowę. Lena cały czas jej dogryzała i odnosiła się z tym, że z Tobą jest bardzo mocno. Kiedy Rose jej odpyskowała, nie spodobało jej się to. Zapytała czy Chad za mało dał jej popalić i kiedy blondynka się wkurzyła cisnęła w nią talerzem - każdy z rozdziabionymi ustami obserwował ją. 
- Miałaś racje -wyszeptał Liam.
- Mówiłam. 
- Kłamiecie, obie kłamiecie. Chcecie się jej tylko pozbyć z domu! Ufam jej i nie pozwolę wam spieprzyć tego, że jestem z nią szczęśliwy! - awanturował się blondyn.
- Co? - moje serce pękło. Jeszcze do tamtego momentu coś do niego czułam. Leczy szybko odeszło to w niepamięć. Płakałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Zayn, wracajmy. Proszę - wtuliłam się w chłopaka i wyszliśmy z placówki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Pakujcie się już szybko, bagaże do samochodu. Za 20 min wyjeżdżamy! - oznajmił nam Daddy.
Spakowałam co najpotrzebniejsze wraz z Harrym, misiem od Zayna. Torby zostawiłam w przedpokoju i poszłam jeszcze napić się kawy.
- O której mamy samolot? - zapytałam Harrego.
- O 19.50. 
Mieliśmy 5h zapasu, chłopaki jak to oni musieli być wcześniej na lotnisku. Fani, zakupy na lotnisku. Cieszą się jak by lecieli na wakacje, a o Zaynie nie wspomnę. 
Wypiłam upragnioną kawę, umyłam kubek i zbieraliśmy się w drogę. 
Zawoził nas Marshal. Ich kierowca. Rozsiedliśmy się wygodnie na siedzeniach, oparłam się o kruczoczarnego i obserwowałam świat za szybą. 
Jechaliśmy ponad godzinę. Tłum fanek i fotoreporterów oblazł nas pod samym wejściem na lotnisko.
- ZAYN! CZY PLANUJESZ COŚ Z ROSE? JESTEŚCIE RAZEM? HORAN! JAK Z LENĄ? CZY TO COŚ POWAŻNEGO? JESZCZE NIEDAWNO BYŁA PANNA DOWSON! - nie odpuszczali. Łazili za nami i utrudniali wszystko. W pewnym momencie złapała nas grupka fanek chłopaków.
- Rose! Czy możemy autograf lub zdjęcie? - krzyczały jak najęte.
- Przepraszam, ale śpieszymy się.
Ochroniarze zaprowadzili nas do odprawy, a miła pani z pracowników lotniska odprowadziła nas do specjalnego boksu. 
- Lot za 1,5h. Prosimy o spokój oraz aby państwo się odprężyło. Miłego lotu! 
- Dziękujemy! - chórkiem odpowiedzieliśmy i każdy rozszedł się w swoim kierunku. Czyli do każdego innego sklepu. Nie potrzebowałam nic więc zajęłam miejsce przy oknie z widokiem na pas startowy. Uwielbiałam latać samolotami. Sprawiało mi to przyjemność. Założyłam słuchawki, a w moich uszach rozbrzmiała piosenka Nialla - This Town. Lubiłam ją chodź moje stosunki z nim bardzo się pogorszyły. Wręcz kontakt się urwał. Nawet się nie odzywamy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~ Oczami Zayna ~~~

Niespodzianka dla Rose przygotowana. Dopiąłem wszystkiego wczoraj wieczorem i kończyłem rozmowy w nocy. Jestem padnięty ale warto. Wywiad jutro z rana, bankiet wieczorem. A niespodzianka w trakcie bankietu zabieram ją. Znaczy ja już będę na miejscu, Marshal przywiezie dziewczynę w wyznaczone przeze mnie miejsce. 
Cieszę się. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Weszliśmy do samolotu rozsiadając się w fotelach. Siedziałem koło mojego anioła. Usnęłam na moim ramieniu chwilę po starcie. Czytałem jeszcze chwilę książkę zakupioną w lotniskowym sklepiku i po chwili również odpłynąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Rose wstawaj już jesteśmy - ucałowałem blondynkę w czoło i delikatnie wstałem.
- Tak szybko? Przecież ... a już rozumiem. - przeciągnęła się i zaśmiała.
- Witamy we Francji - objąłem ją ręką i ruszyliśmy do budynku. 
Kolejna fala fanek, tłumy, piski, autografy, zdjęcia. Czasami miałem tego dość, ale rozumiałem, że bardzo mnie to cieszy i sprawia, że mogę żyć. To wspaniałe uczucie jak tyle osób Cię wita.
Zajeżdżając pod hotel, ustaliłem ostatnie szczegóły z kierowcą i zbiłem z nim pionę.
- Gotowe - powiedziałem pod nosem, co niefartem usłyszała niebieskooka.
- Co gotowe? 
- A nic, nic ważnego. 
Zajęliśmy duży pokój z widokiem na wieżę Eiffela. Rozpakowałem nasze rzeczy i położyłem się na łóżku, byłem bardzo zmęczony. 
- Idziemy spać? - przytuliła się do mnie moja najcudowniejsza.
- Dobry pomysł. - ucałowałem jej czoło i oboje w krótkim czasie zasnęliśmy. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki ale swój :D 
Jutro ważny dzień, trzymajcie kciuki ! :) 
Obiecuję, że postaram się jeszcze jutro napisać kolejny rozdział! 

Pozdrawiam! ~ Rose.   

14 grudnia 2016

Rozdział 25 ~ +18!

Zasiedliśmy na kanapach w salonie i oczekiwaliśmy na ostatnich spóźnialskich.
Nagle do domu wszedł Horan wraz z Leną. Zagotowało się we mnie. Wyczuła to moja księżniczka, która złapała za moją dłoń i mocno ją ścisła. Zrozumiałem, że nie chciała abym cokolwiek mówił.
- Za ile będzie Paul? - zapytał.
- Zaraz powinien być - parsknąłem

~~~ Oczami Rose ~~~ 

- Jak było u rodziny? - zapytał Liam rozkładając na stole przekąski. Horan gdy tylko je zauważył rzucił się na miski.
- Było bardzo dobrze, tęskniliśmy już za wami - odparłam i przytuliłam chłopaka. 
- Ooo, jak słodko. Ale koniec tych czułości. Wracamy do roboty dzieciaki - usłyszeliśmy donośny i bardzo dobrze znany nam głos Paula.
- Do dzieła! 
- Pierwsza sprawa do chłopaków. Wywiad będzie w ,, Ultra Music ". Dostaniecie dokumenty dotyczące akcji charytatywnej na którą się zgłosiliście. Oczywiście kilka słów na ten temat. Ilość pieniędzy jaką przekażecie i wgl. Na temat życia prywatnego nic. Oczywiście jeżeli sami tego chcecie. Rose zdjęcia. Będziesz obecna na sali wywiadu, kilka ujęć, dodasz je później obrobione na fanpage chłopaków. Podczas bankietu również czekają was krótkie wywiady z radiami i nie tylko. Rose jesteś wszędzie gdzie chłopaki. Ktoś musi zająć się strojami, ktoś chętny? I błagam was o jedno! Bądźcie poważni. To bardzo ważny wywiad i bankiet. - rozejrzał się po nas i chciał ujrzeć zrozumienie. Jednak nie dostrzegł tego, każdy z nas miał minę typu ,, What the fuck; o co chodzi " i wgl. 
- Tak Paul, rozumiemy. Zajmę się strojami żeby było łatwiej. Michela gdzieś wcięło tak to on by się tym zajął - sytuacje uratowała Natalie.
- Michel musiał wyjechać do LA. Został stylistą Justina. Nie mówiłem wam bo wraca za niedługo. Dobrze, Natalie zajmiesz się strojami i wizażem. Rose, Ty wiesz co robić... a Ty ... kim Ty jesteś ? - mężczyzna zdenerwowanym głosem skierował się do Leny.
- Cześć, my się nie znamy. Jestem Lena, dziewczyna Horana. - moje serce stanęło. 
Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ścisnęłam rękę mulata jeszcze bardziej i odpłynęłam.
Jej słowa w jakiś dziwny sposób zadziałały na nie bardzo raniąco i odurzająco. Przypomniało mi się wszystko. Nawet dzień wypadku. Cały czas w głowie pewien głosik powtarzał to kilka słów.
" - Kocham Cię, nie rozumiesz ? " 
Poczułam zimne okłady na ciele. Byłam wykończona, przynajmniej tak mi się wydawało.
Nie miałam siły otworzyć oczu, leżałam i przysłuchiwałam się rozmów.
- Kiedy jedziemy do Paryża? - głos Natalie w pewien sposób mnie uspokoił.
- Za dwa dni, boję się o nią. A co jeżeli coraz częściej będzie tak mdlała? Nie chcę aby się jej coś stało. - głos mulata drżał, a jego palce kreśliły nie znane mi wzory na moich udach. 
- Wszystko będzie dobrze, spokojnie. - odparła brunetka.
- Od kiedy oni są razem? - zapytał nagle Zayn.
- Nie wiemy, nikt nie wie. Podejrzewam, że od kilku godzin. Za bardzo się z tym odnosi. Omotała go, on całkowicie jest z nią zapatrzony. - odparł Styles. 
- A jeszcze nie dawno kochał Rose. Szybko mu przeszło - zakpił Malik.
- Łeb mi pęka. Macie coś przeciwbólowego? - usiadłam zgrabnie na skraju mojego już łóżka.
- Pewnie, trzymaj. Napij się - dostałam o wcześniej poproszone mi "prochy".
- Dobra ludzie my idziemy spać. Widzimy się rano - rzucił Liam i oboje z Natalie wyszli z pokoju dokładnie go zamykając.
- Jak się czujesz aniołku? - przytulił mnie mój książę.
- Już dobrze, ale położyła bym się już chętnie. - kłamałam. Chciałam tylko żeby został ze mną na noc. Pragnęłam go, nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Dobrze - ucałował moje czoło i próbował wyjść z pokoju. Ja jednak szarpnęłam za jego rękę dość mocno, wylądował wprost na mnie..,

+18! 

Jego usta były kilka mm od moich, a nasze oddechy były przyśpieszone. Jeździłam dłoniami po jego szyi i delikatnie przeczesywałam jego włosy. W jedną rękę chwyciłam jego dłoń i muskałam jego palce ustami. Był podniecony, można było to zauważyć po jego nierównym oddechu, przyśpieszonej akcji serca i oczach, które z pożądaniem mnie obserwowały. Pewnym ruchem przyciągnęłam go bliżej siebie namiętnie całując.
- Jesteś tego pewna? - przejechał palcami po moich ustach.
- Niczego nie jestem pewna, ale tego w 100%. 
Na jego twarzy zagościł szyderczy uśmieszek, a jego dłonie płonęły. Każdy jego dotyk sprawiał, że z moich ust wydobywał się cichy jęk podniecenia. Delikatnie lecz z pełnym pożądaniem całował moją szyję. Byliśmy sobą pochłonięci w pełni. Bałam się tego, nie chciałam cierpieć. Nie byłam pewna jego uczuć, w sumie nawet zamiarów. Nie chciałam jednak o tym myśleć, pragnęłam go jak nikogo innego. Myślałam tylko o nim. Szybko zdjęłam jego koszulkę aby ujrzeć jego pokryte malunkami ciało. Dotykałam każdego z nich i całowałam. Chłopakowi bardzo się to podobało. Nie był mi dłużny z mojego tyłka poleciały spodenki co spowodowało, że zostałam w samej bieliźnie i krótkiej bluzce. 
- Masz bardzo piękne i podniecające ciało, aniele - szeptał mi do ucha. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Minęło niespełna kilka minut, a boje byliśmy nago. Jego dłonie i usta wędrowały od moich łydek po sam brzuch.
Podniecał mnie niesamowicie. Był delikatny, obchodził się ze mną jak z najbardziej kruchym kryształem. Każdy jego dotyk był przemyślany, doprowadzał mnie do euforii. Cały czas byłam pod nim, nie chciałam być ciągle podniecana, chciałam jego też zaspokoić. Szybkim ruchem znalazłam się na mulacie. Był zdziwiony jednak również zaintrygowany obrotem akcji. Namiętnie pieścił moje piersi całując po szyi. Złapałam go za brodę i wpiłam mu się czule w usta. Siedząc na nim okrakiem, sama dyktowałam tempo. Delikatnie chwyciłam jego kolegę i  po wolnym ruchem sprawiłam obojgu nam przyjemność. Chwycił za moje biodra dociskając je bardziej do siebie. Z moich ust wydobył się głośny jęk. Poruszał mną w górę i w dół. Delikatnie pieszcząc mnie przy tym. Jęczałam, jednak dłoń chłopaka nie pozwoliła mi na to zakrywając usta. 
- Jeszcze nas usłyszą, cii - musnął wargami mój płatek ucha. Obrócił mnie sprytnie na brzuch i sam przejął inicjatywę. Chwycił mnie za włosy i lekko za nie szarpał. Zagryzłam dolną wargę aby nie wydobył się ze mnie żaden kolejny jęk, a paznokcie wbiłam w poduszki. Jego ruchy były szybkie, namiętne i pełne wulgaryzmu. Ustami jeździł po moich plecach. Nasze ciała były zgrane. Oboje byliśmy sobą pochłonięci i pełni zaangażowania. Kiedy czułam, że jestem szczytu, wybełkotałam jego imię. 
- Zayn!
- Cicho! Jeszcze nie! - poruszał biodrami coraz szybciej i szybciej. Próbowałam wytrzymać jednak chłopak tak bardzo na mnie działał, że nie wytrzymywałam.
- ZAYN! - ponowiłam swój jęk.
W tym samym momencie jego ruch był ostatni i zamaszysty. Oparł delikatnie brodę o mój bark i odpoczywał. Po naszych ciałach spływały kropelki potu. Rzuciliśmy się w wir pocałunków. Ten jednak miał inne plany. Chwycił mnie za pośladki i wciągnął do łazienki. Posadził na blacie od umywalki. I ponownie we mnie wszedł.
- Nie.. nie.. mało Ci? - przymknęłam oczy, aby oddać się rozkoszom.
- Z Tobą nigdy! 
Ponownie zaczęliśmy naszą grę. Powiem wam podobało mi się. Zapierałam się rękami o lustro i wszystkie możliwe rzeczy do okoła. Drzwi od pokoju zamknięte, te od łazienki również. Jęczałam jak najęta. I nie tylko ja. Chłopak był tak zafascynowany, że nawet nie patrzył co robi. Zbiliśmy moją najukochańszą perfumę, i lampkę. 
- Zayn, szkło! - próbowałam coś wypowiedzieć aby mnie usłyszał. Ale oboje nie byliśmy w stanie.
Kolejny jego szybki ruch, i kolejny, i kolejny. Fala gorąca jaka mnie oblała sprawiła, że tym razem udało mi się powstrzymać mój szczyt. Tym razem on już nie dawał rady.
- Rose! - przymknęłam jego usta ręką opierając czoło o jego.
- Nie!
- ROSE!
- Jeszcze chwila! Czeeeekaj !
- ROOOOSE!
- ZAAAYN!
Kolejny raz w tym samym momencie. Chwyciłam mulata za kark i przyciągnęłam bliżej mnie. Kocham tego gnojka. Tak bardzo. Byliśmy potwornie zgrzani. Postanowiliśmy się porządnie wykąpać i odpocząć po naszych igraszkach.
Po zakończeniu wcześniejszych czynności wyszliśmy na balkon w celu zapalenia. Zayn objął mnie od tyły. Poczułam jego nago tors, a na sobie powiew zimnego wiatru. Byliśmy w samej bieliźnie.
- Czekaj skoczę po koc - podał mi papierosa, a po chwili poczułam na sobie ciepły materiał.
- Będziesz zawsze ? Nie zostawisz mnie? - wypaliłam w pewnym momencie.
- Będę zawsze, obiecuje. - jego słowa mnie uspokoiły.
Wróciliśmy do pokoju i w szybkim tempie oddaliśmy się objęciom morfeusza.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ROZDZIAŁ KRÓTKI! ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE +18 NIE BYŁO ZŁE.
Nie chciałam tego jakoś przekoloryzować i przesadził ze szczegółami, aby nie wydało się obleśne.
Przepraszam, że tak późno ale duży stres przed egzaminem końcowym na prawo jazdy.
TRZYMAJCIE KCIUKI! :)

Pozdrawiam! ~ Rose

8 grudnia 2016

Przepraszam!


Przepraszam, że przez 2 dni nie było nowego rozdziału.
Mam dużo zmartwień na głowie i mało weny. Muszę poukładać kilka spraw.
Ale jutro powinien być już kolejny chapter przygód naszych bohaterów :) 
Przepraszam! :( 
Pozdrawiam ! ~Rose 

5 grudnia 2016

Rozdział 24

Obiecuję, że zrobię jej najlepszą niespodziankę na świecie. Zabiorę ją do Paryża i tam powiem jej co czuje. Piosenkę którą napisałem również tam jej zaśpiewam. To będzie cudowne. 
- Dziękuję - usiedliśmy na mostku stopami muskając wodę. 
To był raj. 

~~~ Oczami Rose ~~~

Siedzieliśmy i długo rozmawialiśmy. Miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. " Pewnie mi się wydaje". Naszyjnik od mojego badboya bardzo mi się podobał. Ja go kocham... On tyle dla mnie znaczy. Przy nim czuje się wspaniale. 
- Zayn
- Tak?
- Dziękuję, że jesteś. Jesteś dla mnie najważniejszy. - spojrzałam mu w oczy, a ten ucałował czubek mojego nosa. 
- Pójdę po Tomlinsonów, bo będą się martwić. 
Wstał i szybko pobiegł na polanę po naszą parę towarzyszącą. Nadal czułam jak by ktoś mnie obserwował, bałam się. Moje przeczucie mnie nie myliło.
Nagle zza krzaków wyłonił się on. Mój oprawca. Ten który niszczy moje życie. Chad. Wstałam gwałtownie i odsuwałam się od niego po mostku jak najdalej mogłam. Stopą wyczułam koniec bezpiecznego gruntu pod nogami. 
- Czego Ty chcesz?! Zostaw mnie! - nie słuchał. Zaczęłam krzyczeć.
- Ratunku! Aaaa ! - jego ręka wylądowała na mojej klatce piersiowej, co szybko wywołało we mnie panikę. Zerwał ze mnie koszulę zahaczając o prezent.
Odruchowo złapałam za wisiorek aby upewnić się, że jest na miejscu. Zasłoniłam go dłonią. 
- Utop się! Tu Cię nikt nie obroni! - płakałam.
- Aaa! - straciłam grunt pod nogami. Wpadłam z potężną siłą do wody. Walczyłam z żywiołem i siłami grawitacyjnymi tak długo jak tylko mogłam. Ostatkami sił wypłynęłam na powierzchnię i błagałam o pomoc. Po czym opadłam na dno, a przed oczami ukazały mi się wszystkie minione i zapomniane zdarzenia. Najbardziej i najwyraźniej widziałam moment z Zaynem koło LondonEye oraz rozmowę z Niallem w pokoju. Przypomniałam sobie wszystko. Zaczęłam odpływać. Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej tali. Były silne i napięte. Od razu wiedziałam, że to on. 
Gdy wypłynęłam zaczęłam potwornie kaszleć i łapczywie chwytać powietrze. 
- Matko Rose! - płakał. Mój bohater płakał. 
- Spierdo** sukins** ! - odparł zmachany Louis,
- Nie płacz! Jestem cała i zdrowa. I tylko twoja - przytuliłam mulata najmocniej jak potrafiłam. 
- Bałem się, że Cię stracę! Bałem się, że już więcej w życiu Cię nie zobaczę i nie poczuję twoich cudownych ust na moich księżniczko! - przytulał mnie, a na moje ramiona zarzucił swoją skórzaną kurtkę.
 - Wracajmy już do domu. Musimy odpocząć - powiedziała Natalie, wycierając z twarzy łzy.
Szybko wróciliśmy do domu. Dorwała nas tam Trisha.
- A wy co tacy mokrzy? Rose jaki śliczny naszyjnik! Ah mój syn się postarał. - uśmiechnęła się zadowolona. Ja spiorunowałam moich towarzyszy wzrokiem aby nie wspominali nic na temat tego co się przed chwilą stało.
- Pójdziemy się wykąpać. A później może się czegoś napijemy? - zaproponował pasiasty.
- W sumie to czemu nie - mama chłopaka od razu zabrała się za szykowanie stołu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wchodząc do pokoju, ręce chłopaka porwały mnie do góry prowadząc prosto pod prysznic.
- Wykąpiemy się razem? - wypowiedział to wprost do moich ust. Nie odezwałam się słowem tylko puściłam wodę wprost na nas. Powolnym ruchem ściągałam z chłopaka ciuchy. On nie był mi dłużny. Staliśmy pod prysznicem w samej bieliźnie. 
- Dziękuję Zayn.
- Za co? - jeździł swoimi rękami po mojej tali i plecach.
- Za wszystko. Za ratowanie życia, za to, że jesteś. Za to, że dbasz o mnie. Za prezent. - chwyciłam jego policzki w dłonie i wpiłam się mu w usta.
Chciałam jego, tylko i wyłącznie jego. Jednak wiedziałam, że nie mogę. Musiałam się powstrzymywać. Chciałam być pewna, swoich uczuć i jego. 
Nie chciałam go zawieść. Był dla mnie najważniejszy. 
- Chodźmy już na dół. - odsunęłam się od niego, co mu się nie spodobało. Przyciągnął mnie bliżej siebie i złapał za pośladki.
- Nie chcę. Mógł bym z tobą siedzieć tu całymi dniami i nocami aniołku - jego ciało tak bardzo na mnie działa. Przygryzłam dolną wargę, co zauważył Malik. Złapał za nią swoimi zębami. Nasze języki toczyły mini wojną, jednak po chwili współpracowały ze sobą. Nasze dłonie błądziły po naszych ciałach. Poznając każdy zakamarek. Jego dłonie i dotyk pasował do mnie jak zagoniony puzzel.
- Zayn, nie teraz. Nie możemy - spuściłam głowę.
- Rozumiem kochanie, chodźmy się ubrać - schwycił ręcznik aby dokładnie mnie nim owinąć.
Ubraliśmy się z luźne ciuchy, było już późno. Koło 21. Zeszliśmy na dół, dobiegły nas śmiechy.
- Louis, kochanie przestań ! ahahaha! - krzyczała Natka.
- Szczęścia gołąbeczki. - odarł badboy.
- Nie ładnie się tak nie chwalić takimi rzeczami.
- Właśnie dlatego zaproponowałem żeby się napić. Chciałem to uczcić - uśmiechnął się Tommo.
- No to zdrowie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dość dużo wypiliśmy, zważając na to co Louis robił później w kuchni. On i Hazza wgl się nie różnią, są identyczni. Oboje lubią chodzić prawie nago. 

Takie dwa wariaty. Było już późno, jakoś koło godziny 2 w nocy. Poszliśmy z Zaynem już spać. Kładąc się do łóżka mulat zaczął niepewnie rozmowę.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - z szuflady wyjął małą kopertę.
- Co to jest? Kolejna niespodzianka? - zdziwiłam się.
- Otwórz. 
W środku były dwa bilety do Paryża. Nie dowierzałam i oglądnęłam je z każdej strony.
- Żartujesz prawda? - patrzyłam w chłopaka, który był zarumieniony jak dziecko.
- Z chłopakami mamy wywiad w Paryżu i pomyślałem, że Ty i Natalie też z nami pojedziecie. A jak już obiecałem Ci wcześniej, że Cię zabiorę tam to dotrzymam słowa. - rzuciłam się na chłopaka co musiało komicznie wyglądać. 
- Dziękuję cudowny, jesteś najukochańszy. - ucałowałam chłopaka. 
- Jesteś dla mnie najważniejsza kochanie. Tylko i wyłącznie Ty. 
Opadliśmy delikatnie na białą pierzynę i od razu usnęliśmy. 


~~~ Oczami Harrego ~~~
~~~ Rano ~~~

Odwiedziłem rodzinę, czułem się w końcu w pełni szczęśliwi. Tak dawno ich nie widziałem. Tęskniłem.
Dostałem SMS od naszego menagera Paula.

" Dziś wieczorem widzę wszystkich w domu, Rose jako fotograf również. Musimy omówić wywiad który będziecie mieli w Paryżu i zdjęcia jakie musi zrobić.
KAŻDY MA BYĆ ! 
Paul x " 

Super, muszę wracać. A jestem tu dopiero trzy dni. Postanowiłem pojechać do Bradford. Zgarnę ich i pojedziemy do domu. Zebrałem wszystkie swoje rzeczy, które miałem i pożegnałem się z wielkim bólem ze swoją rodziną. Będę za nimi tęsknić. Odkąd to wszystko się zaczęło bardzo rzadko się z nimi widuję. Tęsknię za Gemmą i mamą. Są najważniejszymi osobami w moim życiu. No i oczywiście chłopaki i teraz Rose.
Dostałem SMS od malika.

" Louis jest z Natalie. Dziewczyny jarają się jak nie wiem. A jak tam u Ciebie? 
Zayn xx " 

Wooow, zdziwiłem się. Mój Tommo w końcu jest szczęśliwy. Za kilka dni zaczyna się ostatni tydzień sierpnia. Jedziemy do Paryża. Musimy ten czas dokładnie wykorzystać. Bo od września zaczyna się trasa koncertowa. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku już dawno wyznaczonym.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie cała godzina jazdy i jestem pod domem Malika.
- Harry! Co Ty tu robisz? - ucieszyła się Trisha.
- Muszę niestety ich zabrać, wywiad będziemy mieli za kilka dni i Paul kazał być wszystkim dziś wieczorem w domu - posmutniałem.
- Louis twoje kochanie przyjechało! 
- Natalie? Ale przecież ona jest koło mnie ... HARRY ! 
- Już mnie zdradzasz?! - udawałem oburzonego. 
- Nie prawda! Kocham tylko Ciebie! - wtulił się we mnie mój przyjaciel.
- Tęskniłem stary ! - poklepałem go po plecach. - Gratuluję, w końcu jesteś szczęśliwy!
- Dzięki stary.
- Harry! - mała blondynka rzuciła mi się na szyję witając.
- Muszę wam niestety coś powiedzieć. Jest jedna dobra i jedna zła wiadomość - skrzywiłem się.
- Zacznijmy od tej złej Hazza - powiedział mulat, zasiadając na sofie.
- Muszę już dziś was stąd zabrać do domu.
- A ta dobra? - zapytała Natalie.
- Za kilka dni jedziemy do Paryża na wywiad i wy też jedziecie!
- Co Ty mówisz?! - ucieszyła się. 
- Poważnie. No to co? Pakować się moi drodzy

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~ Oczami Zayna ~~~

Pożegnaliśmy się z moją rodziną. Bardzo źle się czuje z tym, że znowu ich tak długo nie będę widział. Spakowaliśmy się do samochodów i ruszyliśmy do Londynu.
Byłem padnięty. Mam nadzieję, że niespodzianka dla Rose się uda. Muszę wszystko zaplanować i dopiąć na ostatni guzik.
- Długo jeszcze? - zapytała moja ulubienica.
- Jeszcze godzinka kochanie. Później zaplanujemy wszystko z Paulem na wywiad i jesteśmy wolni. - ucałowałem ją w dłoń.
Droga do domu zleciała szybko i bez problemów.
Zasiedliśmy na kanapach w salonie i oczekiwaliśmy na ostatnich spóźnialskich.
Nagle do domu wszedł Horan wraz z Leną. Zagotowało się we mnie. Wyczuła to moja księżniczka, która złapała za moją dłoń i mocno ją ścisła. Zrozumiałem, że nie chciała abym cokolwiek mówił.
- Za ile będzie Paul? - zapytał.
- Zaraz powinien być - parsknąłem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mamy 24 rozdział. Jest krótki ale dziś nie czuje się najlepiej. Może jutro będzie lepiej!
Pozdrawiam mojego stałego czytelnika, czyli moją najlepszą przyjaciółkę NATALKĘ ! :) 
Kocham Cię marcheweczko ;*

Następny rozdział jutro !
Zapraszam!
Pozdrawiam!~ Rose 


1 grudnia 2016

Rozdział 23

- Nie wiem, nie pamiętam. - skłamałam. Śnił mi się on. W całej okazałości.
- Przytul się mój promyczku. Już wszystko dobrze - poczułam jego malinowe usta na swojej głowie. Szybko zasnęłam.

~~~ Oczami Nialla ~~~

Poczułem się okropnie. Jej zachowanie mnie podłamało. Do tej pory pragnąłem tylko jej ale zawiodłem się na niej tak bardzo. Cały czas przed oczami mam te wszystkie momenty związane z nią. Kłótnie, zgody. Wzloty i upadki. Tamtego dnia przegiąłem. Gdyby nie ta kłótnia nic by się nie stało. Była by cała i zdrowa w domu. Mi też by się nic nie stało. Pamiętała by wszystko. 
Po osądzeniu Leny przez Rose, brunetka wybiegła przed dom.
- To wszystko nie tak, nie miej jej nic za złe. Ona po prostu pod wpływem tych wszystkich wydarzeń ... nie panuje nad sobą. - spojrzałem dziewczynie w oczy. Płakała.
- Niall ja ... ja adres dostałam od Chada. Kazał mi was obserwować ale ja tak nie mogę! Ona cierpi! Wy cierpicie! 
Zatkało mnie. Ona miała racje. 
- Ale jak od Chada? Przecież mówiłaś ... 
- On chce mieć ją dla siebie. Chce zniszczyć jej życie, tak samo jak i wasze. Ale ja tak nie potrafię. Muszę wam pomóc nie jemu! Rozumiesz? - stała bez ruchu, a twarz miała schowaną w dłoniach.
- Pomogę Ci. Ja Ci wierzę. Zrobimy wszystko aby było dobrze. Obiecuję. Tak dano Cię nie widziałem... - przytuliłem dziewczynę. 
- Masz może ochotę na jakieś ciastko, kawę ? - zapytała.
- Z miłą chęcią. Musimy powspominać. - uśmiechnąłem się do dziewczyny i wsiedliśmy do jej samochodu.
Bardzo dawno jej nie widziałem. Mogę śmiało powiedzieć, że nawet o niej zapomniałem. Kiedy tylko ją zobaczyłem moje serce szybciej zabiło. Nie tak jak przy Rose. 
Brunetka zadziałała na mnie w bardzo dziwny sposób. Od momentu kiedy ją ujrzałem nie potrafię przestać o niej myśleć.
Ale kocham Rose.... nie mogę tak. W sumie to po tym co widzę, ona i Zayn chyba jej lepiej przy nim. To jego pamięta dobrze. O nim nie zapomniała. Ja o niej nie zapomniałem, mam nadzieje, że będzie dobrze. Nie chcę stawać na drodze do jej szczęścia. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. . .

~~~ Oczami Zayna ~~~ 
RANO

Wczoraj na balkonie tak ślicznie śpiewała. Szukałem co prawda tej ładowarki ale moją uwagę przykuła bardziej ona. Jej śliczne niebieskie oczka, długie blond włosy i ten słodki głosik. Jej ciało tak cudownie na mnie działa. Przy niej czuje się spełniony. Jest taką moją małą księżniczką. 
Wstałem rano jako pierwszy, gdzieś tak około 6:12. Nie wiedziałem co robić więc pierwsze co zapaliłem papierosa na balkonie. Za nim na niego wyszedłem, zabrałem ze sobą kartkę i długopis. 
" Może uda mi się coś dla niej napisać " - lekko drgnęły kąciki moich ust.
Zaciągnąłem się dymem i spojrzałem na dziewczynę, która nadal spała. Była taka słodka. Stwierdziłem, że nie będę siedział bezczynnie. W mojej głowie pojawiła się masa tekstów. Zacząłem notować.

" If I was ya man (baby you)
Never worry bout (what I do)
I'd be coming home (back to you)
Ever night, doing you right
You're the type of woman (deserves good things)
Fist full of diamonds (hand full of rings)
Baby you're a star (I just want to show you , who you are)

You sholud let me love you
Let me be the one to give you everything you want and need
Baby good love and pretection 
Make me your selection
Show you the way love's supposed to be 
Baby you should let me love you, love you, love you, looove you. Yeah

Jeszcze nie wiem czy wgl jej to dam. Chciałbym zabrać ją do Paryża. Chciałbym aby była moja tylko i wyłącznie. Chcę żeby była szczęśliwa. Nie chcę aby ktoś ją krzywdził, Nie chcę żeby się jej coś znowu stało. Postanowiłem zrobić śniadanie i trochę posprzątać. 
Złapałem za patelnie i zrobiłem jajecznicę. Do tego pyszne kanapki z warzywami, plus sok pomarańczowy. Chciałem jej również zaimponować więc szybko wybiegłem za dom w celu zerwania kilku świeżych kwiatów. Ładnie ułożyłem je w wazonie, a następnie posprzątałem cały ten harmider który sam zrobiłem. 
Było koło godziny 9:06. 
" O kurde długo mi zeszło " - zdziwiłem się. 
Złapałem za tacę i kwiaty. Powolutku wszedłem do pokoju, żeby nie obudzić nadal śpiącej Rose. Przejechałem palcami po jej policzkach, przebudziła się. 
- Dzień Dobry księżniczko ! - na jej twarzy zagościł delikatny ale bardzo słodki senny uśmiech.
- Dzień Dobry mój książę! - ucałowała mój nos.
- Śniadanko do łóżka raz, plus kwiaty.
- Jesteś cudowny! Zjemy razem ?
- Pewnie! Ale później kradnę Cię i jesteś tylko dla mnie !
- Gdzie, co, jak ?!
- Chcę Cię zabrać w pewno ważne dla mnie miejsce. Często tam przesiadywałem kiedy byłem mały i jak jeszcze tu mieszkałem.
- Dobrze, dziękuję Zayn. Jesteś cudowny! - niebieskooka rzuciła mi się na szyję, delikatnie ale z czułością całowała mój policzek. Ona mnie tak pociąga, najchętniej zerwał bym z niej ubranie i zaciągnął pod prysznic. Zjedliśmy śniadanie dużo się przy tym śmiejąc. Ogarnęliśmy pokój, zapomniałem schować tej kartki z piosenką.
- Zayn podasz mi bluzę? Jest tam koło łóżka na fotelu - całe szczęście. Chwyciłem za kratkę i jednym ruchem schowałem to do szkicownika.
- Proszę myszko. Za godzinę wychodzimy więc się pośpiesz, a ja pójdę coś zapakować - usłyszałem tylko cisze " YHYM", więc ruszyłem prosto do kuchni. Wychodząc z niej wcześniej, koszyk który naszykowałem na piknik był do połowy pusty, a teraz ? 
- Dziękuję mamo! Już myślałem, że się nie wyrobię. - ucałowałem moją rodzicielkę.
- Nie ma za co synuś! Tylko pamiętaj to co Ci mówiłam wtedy przez telefon... Zapakowałeś ładnie prezent dla niej? 
- Tak, tylko cicho. Ona nie może nic wiedzieć. - uciszyłem moją cudowną mamusię, która nie potrafi mówić cicho i utrzymać czegoś w tajemnicy.
- Już jesteśmy gotowi, a gdzie Rose? - pasiasty wpadł do kuchni jak burza. Mam nadzieję, że nic nie słyszał.
- Już jestem! - moim oczom ukazała się drobna blondynka w ślicznej sukience.
- Wow! 
Ruszyliśmy w drogę. Może i nie jest tu tak jak wtedy ale nadal mają te miejsca dużo uroku. 
Całe 30 min drogi się wygłupialiśmy, Louis coś pajacował. Chyba chce zaimponować Natalie. Bardzo ją lubię, idealnie pasuje do Tomlinsona. 
- Jesteśmy! - rzekłem i pod wielkim drzewem na ślicznej polanie rozłożyłem duży koc. Na jednej z gałęzi wisiała stara huśtawka. 
- Zayn, tu ... tu jest ślicznie! - blondynka bardzo się cieszyła gdy ujrzała cały urok tego miejsca. 
- Malik, tam za tymi dwoma drzewami w prawo jest ten śliczny staw? To tam był ten mostek? - Louis chyba jednak słyszał całą moją rozmowę z mamą. Komicznie ruszał brwiami i machał łapkami. 
- Tak Louis ale dziewczyną pokażemy to kiedy indziej. - zaśmiałem się dając chłopakowi do zrozumienia aby zakończył temat. 
- Macie na coś ochotę?  ... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Rose, czy mógł bym Cię prosić ? - niepewnie zapytałem, na co dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wstała i dotrzymała mi kroku. 
Kiedy dotarliśmy nad ten staw, dziewczyna była zachwycona. 
- Zayn, tu jest tak ślicznie. Dziękuję Ci! Jesteś najlepszy - wtuliła się we mnie i podziwiała widoki. 
- Rose, czy mógł bym się coś zapytać?
- Oczywiście, co się stało?
- Czy Ty coś do mnie czujesz ? 
- Zayn, ja ... 
- Nie musisz odpowiadać. Pozwól najpierw, że Ci coś dam.
Z tylnej kieszeni wyciągnąłem małe pudełeczko. Uniosłem po mału wieczko i naszym oczom ukazał się śliczny naszyjnik. Dziewczyna ujęła go w swoje drobne dłonie i w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Ale nie cierpienia czy złości. Ona się uśmiechała.
- Zayn, ja ... 
- Cii - założyłem jej naszyjnik i delikatnie muskałem jej szyję. 
Rose odwróciła się w moją stronę, wpiła mi się w usta namiętnie całując. Poczułem się jak w jakimś filmie. Kochałem ją. Ale ona jeszcze tego nie wiedziała. 
Obiecuję, że zrobię jej najlepszą niespodziankę na świecie. Zabiorę ją do Paryża i tam powiem jej co czuje. Piosenkę którą napisałem również tam jej zaśpiewam. To będzie cudowne. 
- Dziękuję - usiedliśmy na mostku stopami muskając wodę. 
To był raj. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest 23 rozdział ! Zapraszam do razu do oczekiwania na kolejny, ponieważ jest pełen emocji. 
Czy Chad kolejny raz pojawi się w życiu dziewczyny? Czy ona go kocha? A co z Niallem i Leną?
Zapraszam serdecznie ! :) 
Pozdrawiam! 
~Rose.