20 grudnia 2016

Rozdział 28

- Wam teraz tylko dzieci w głowach - zakpił Horan.
- Spokojnie, za niedługo będziesz bawił swoją małą księżniczkę lub księcia na rękach, zobaczysz, zakochasz się w tym maluchu - powiedział Harry.
- Nie wątpię - uśmiechnął się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pozwiedzaliśmy trochę Paryża, zjedliśmy obiad w restauracji i pod wieczór wróciliśmy do hotelu. Spakowaliśmy swoje rzeczy i ostatni raz wyglądnęliśmy przed okno hotelu. 
- Tu jest tak pięknie.
- Pięknie, ale niestety musimy już jechać. Jeszcze kiedyś tu przyjedziemy kochanie - ucałował moje czoło swoimi cudownymi ustami i chwycił za ostatnie bagaże u nas w pokoju. 
Wsiadając do samochodu ktoś chwycił za moje ramie. Zayna nie było, musiał wrócić po telefon do pokoju, a chłopaki pojechali wcześniej na lotnisko. 
- Cześć, dawno się nie widzieliśmy - ten głos mnie sparaliżował. Stałam w bezruchu i czekałam na kolejny ruch osoby stojącej za mną. 
- Czego Ty chcesz? - wyszarpałam rękę z uścisku Chada.
- Próbowałaś rozbić związek mojej siostry z Horanem? Myślisz, że uciekniesz przede mną? To nie takie proste jak Ci się wydaje. - przywarł mnie do bocznych drzwi auta.
- Kochanie już mam - usłyszałam krzyk mojego chłopaka. Chad puścił mi tylko oczko i z założonym kapturem na głowie odszedł w ciemniejszą stronę miasta.
- Kto to był ? 
- A jakiś mężczyzna, pytał się o godzinę. Nie martw się kochanie - przytuliłam się do chłopaka, kłamałam. Nie chcę żeby się martwił. 
- Jedziemy - powiedział i ruszyliśmy w kierunku lotniska.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ 
BOŻE NARODZENIE 

- Natalie, kiedy twoi rodzice będą? Pokoje już gotowe, jedzenie już za niedługo też. Harry! Zawiesiłeś te lampki na podwórku? Zayn! Twoja mama przyjechała z dziewczynkami! Louis! Pomóż mamie z bagażami! Liaaam! ....  Auaaa ! - skuliłam się na podłodze.
- Woła... Rose? Wszystko w porządku? Co się dzieje? - kucnął przy mnie.
- Nie wiem, coś mnie brzuch kuje. Tak jak bym .... nie dobrze mi - ruszyłam pędem do łazienki. 
" Nie, tylko nie to. Nie teraz" - płakałam. 
- Rose? 
- Liam, już w porządku. Mam prośbę możesz zawołać Zayna? - nie przejął się moim gadaniem i wszedł do łazienki z małym pudełeczkiem w ręce.
- Chyba powinnaś coś zrobić - podał mi pudełko. Ja z miną jak przestraszony i zbity piesek, spojrzałam na nie.  
- Nie Liam, to nie to. Zatrułam się wczoraj czymś widocznie. 
- Zaufaj mi, jak nie teraz zrób to po świętach. Tylko błagam nie pij. - przytulił mnie i pogłaskał po brzuchu.
- Mam nadzieję, że jesteś tam maluchu. 
Dał mi dużo do myślenia. Nie jestem w ciąży. Nie mogę. Nie chcę narażać dziecka na Chada. A co jeżeli jednak jestem? A co jeżeli Chad kolejny raz się pojawi i zrobi mi krzywdę? Odgoniłam szybko te złe myśli, poprawiłam się na długo oczekiwaną wigilię. Dla każdego mamy z Zaynem po drobnym upominku, chodź dla Louis i Natalie mamy ogromny prezent. Wyremontowaliśmy im jeden z największych pokoi w domu. Będą spać tam razem z malutkim lub malutką. To również dla nich niespodzianka. My już znamy płeć dziecka, tydzień temu odebrałam wyniku USG brunetki. Chciała mieć niespodziankę od nas. Postanowiłam ze wszystkimi, że zrobimy specjalne pudełko z odpowiednim balonem w środku. Kolorowe pudełko stoi na dole w salonie. W środku również jest klucz do pokoju. Mam nadzieje, że im się spodoba. Dla mamy Zayna i dziewczynek mamy zawieszki do ich bransoletek i po łańcuszku z naszymi inicjałami. Kocham całą moją rodzinkę. Moja również przyjechała. Mój kochany mały braciszek wyrósł jak na drożdżach. Malutki ale taki kochany. Nie będę was zanudzać prezentami. Przejdźmy do konkretów. Dla Malika mam ramkę z naszymi zdjęciami, naszyjnik, karnet do studia tatuażu jego ulubionego oraz drona. Tak chciał się wykazać w nagrywaniu naszych filmików więc ma. Będzie ciekawie. 
- Gotowi wszyscy? - powiedziałam schodząc po schodach.
- Tak, wszystko naszykowane kochanie. - powiedziało moje szczęście. 
Każdy zasiadł do stołu i odmówiliśmy modlitwę. Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy wcinać kolację. Dużo śmiechu, głupot, pyszne jedzenie i rodzinna atmosfera. 
- Moi drodzy czas na prezenty! - dzieci cieszyły się jak jeszcze nigdy, dorośli oczywiście też, a szczególnie chłopaki.
- Ja pierwszy! Ja rozdaje! - krzyczał Harry.
- Ej spokojnie! - śmiała się Anne.
- Gemma, Mamo proszę - podał rodzicielce i siostrze paczki. 
- Dziękuję kochanie - ucałowała go w głowę.
- Natalie, mamo, dziewczynki - Louis wyrwał się przed szereg. 
- Ale to nie koniec prezentów - spojrzał na dziewczynę.
- Natalie Hathaway, ludzie proszę o uwagę! Natalie Hathaway czy uczynisz mi ten zaszczyt ... - uklęknął wyciągając z kieszeni śliczne czerwone pudełeczko. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ? 
Popłakałam się, Zayn od razu mnie przytulił. To było takie cudowne. Ciąża, dowiedzą się o płci dziecka, pokój od nas w prezencie, oświadczyny. Jestem taka szczęśliwa i dumna ! 
- TAK ! !! - moja przyjaciółka rzuciła się mu na szyję płacząc. Rodzinka się powiększa. 
- Kochanie teraz prezent ode mnie - podałam chłopakowi pudełka. 
- Zdjęcia! Będę miał co powiesić w naszym pokoju i dron! - pocałował mnie.
-Oraz naszyjnik ode mnie z naszymi inicjałami - zarumieniłam się.
- Śliczne kochanie, dziękuję. Ja mam dla Ciebie również prezent. - w moich rękach znalazła się duża profesjonalna lustrzanka z NIKONA.
- ZAYN! Przecież ... 
- Ci, będziesz miała jak robić zdjęcia nasz ( ... ) jak się urodzi - ucałował mój policzek.
- Dziękuję, jest wspaniały. 
- A teraz nasza kolej moi drodzy. Z racji tego, że tydzień temu odebraliśmy wynik USG naszej kochanej Natalie i maleństwa. Znamy już płeć dziecka. Znam płeć ja, Zayn, Harry, Liam i Niall. - zaśmiałam się i na stoliku koło kominka postawiłam wielkie kolorowe pudełko. 
- Zapraszam koło nas Natalie, maleństwo i Louisa. 
- Z racji tego, że chcieliście niespodziankę są je dwie. Płeć dziecka i prezent pod choinkę. Po otwarciu pudełka szukajcie czegoś na dnie. Gotowi? 
- Nie! 
- A tam pierdolisz Louis! Za długo już czekam - sprowadziła chłopaka na ziemię i jednym pociągnięciem ręki zdjęła pokrywkę.
" NIEBIESKI BALON I SERPENTYNY! " 
- AAAAAAAAA! Będzie mały Freedie! - płakała mama Louisa. [*]!
- Jestem taki dumny z moich plemników! - krzyczał i śmiał się pasiasty.
- Z czego przepraszam bardzo? A ja w tym udziału nie miałam?! - oburzyła się Nati.
- Kochanie żartuje przecież. Szukaj na dnie - wygrzebali kluczyk.
- Od czego to ? - zapytali oboje zdezorientowani.
- Idźcie szukać! - odparł Zayn.
- Skąd ja znam ten klucz? Pokój na górze! - Tomlinson chwycił Natalie za rękę i pociągnął na górę. 
- 3... 2... 1... - trzask przekręcania klucza w drzwiach.
Naszym oczom ukazał się śliczny pokój dla przyszłych rodziców wraz z kącikiem dla Freediego. 
Każdy chodził po pokoju i dumnie go oglądał. Płakali. Mamy jak to mamy zachwycały się do ostatniego dotkniętego ubranka . 
- Dziękujemy ! - grupowy przytulas. Znowu zrobiło mi się nie dobrze. Opuściłam pokój i poleciałam jak najszybciej do łazienki.
" Cholera jasna, a jeżeli Liam miał racje? " - złapałam za pudełko. Niepewnie je otworzyłam i w tym samym momencie do łazienki wpadł Liam. 
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę. Rób szybko! - pośpieszał mnie.
- Liam, ja się boję. - przytuliłam się do chłopaka. 
- Nie ma czego kochana, macie nas. A zresztą wiesz, że kochamy dzieci - zaśmiał się dodając mi tym otuchy.
- No dobrze, ale wyjdź na chwilę. 
Zaaplikowałam co trzeba i położyłam test na szafce. Teraz tylko odczekać 20 min. 
- Już? Niecierpliwie się - chodziłam w te i wewte po korytarzu.
- Kochanie co Ty tu robisz? Chodź do nas na dół - Zayn pojawił się nie w porę. 
- JEST! Wiedziałem! - wyleciał z łazienki. 
- Co tu się dzieje? O co tu chodzi? - zadawał masę pytań.
- Jesteś pewien ? - zwróciłam się do chłopaka, a ten kiwnął tylko głową. Był uradowany.
- Chodź, na dole wszystko Ci wyjaśnię. 
- Ok. 
- Moi drodzy to chyba nie koniec niespodzianek - zaczęłam niepewnie. W moich dłoniach znalazł się wcześniej robiony test, podał mi go Liam stojący na schodach za mną.
- Co się dzieje?! - każdy się niecierpliwił.
- Zayn, mamo, Trisha, Natalie ... jestem w ciąży. 
Zayn momentalnie do mnie podbiegł zaczął płakać jak dziecko i całować mnie po rękach, szyi, ustach, czole i brzuchu. 
- Zostanę ojcem! Słyszeliście? Zostanę ojcem! - biegał jak poparzony po domu i płakał.
- Gratuluję kochanie! - podbiegła do mnie moja kochana rodzicielka wraz z przyszłą teściową.
- Jestem z Ciebie dumna - ucałowały mnie obie i emocje opadły. 
Masa ludzi przewinęła się przez moje ręce, chodzi o przytulanie i gratulowanie. No nie było nas mało na te święta. Dzień pełen emocji, nie mogłam uwierzyć w to, że zostanę mamą. Będę jak beczka na weselu Louisa i Natalie. Ale cieszę się, że z odpowiednim facetem. Kocham go, a on mnie. Wychowamy naszego skarbka najlepiej jak będziemy potrafili.
- Ten dzień był komicznie cudowny. - rozsiadłam się na kanapie.
- A jak się czujesz? Może jesteś głodna?
- Zayn! To początki. Spójrz na Natalie, jest w 5 miesiącu. Ma już piękny brzuszek. U mnie jeszcze sobie poczekasz. To możliwe, że dopiero 2 tydzień, max 3. Ja jedyne co zauważyłam u siebie to delikatny wzrost masy ciała - śmiałam się.
- No dobrze kotku, ale musisz o siebie dbać - ucałował mój czubek brzucha.
Jest taki kochany, gdyby nie Liam to nie wiem kiedy bym się o tym dowiedziała.
- Liam, dziękuję.
- Za co ? - zdziwił się.
- Za to, że tak nalegałeś żebym zrobiła test. Gdyby nie Ty to nie wiem co mogło by się stać - przytuliłam chłopaka.
Momentalnie Zayn zerwał się na równe nogi, ubrał się i wyszedł z domu. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Gdzie on poszedł? Powiedziałam coś nie tak?
- Spokojnie pewnie zaraz wróci - uśmiechnął się.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Była miła rodzinna atmosfera. Rodzina Harrego, Louisa, moja i Liama pojechała do hotelu. Nie chcieli siedzieć nam na głowie. Zostali u nas Malikowie, rodzina Natalie i my. Martwiłam się o Zayna. Wyszedł tak nagle. Nie chciałam żeby mu się coś stało.
Minęła godzina, a jego nadal nie było.
- Martwię się o niego! - chodziłam zdenerwowana po domu.
- Ej mała nie wolno Ci się stresować i denerwować. Wujek martwi się o maleństwo i Ciebie. - Harry łaził za mną i uspokajał.
Nagle do domu wpadł Zayn, Harry szybko zaciągnął mnie do kuchni.
- Harry puść mnie, muszę z nim pogadać! - wkurzyłam się.
- Zayn powiedz kiedy mogę puścić tą awanturnicę, hormony jej buzują. Ja chcę jeszcze żyć! - śmiesznie się o siebie obawiał.
- Już!
Kiedy weszłam do salonu rozpłakałam się na dobre. On jest taki cudowny. Masa balonów, on stojący z założonymi rękoma i udający, że nie wie o co chodzi. Był taki dumny.
Kocham go nad życie i tą małą istotkę która rośnie pod moim sercem. Mały Malik albo Pani Malik.
- Zayn .
- Kocham Cię i nasze maleństwo! Nigdy was nie opuszczę i nie pozwolę aby się wam coś stało! - pocałował mnie namiętnie.
- Jesteś najlepszym chłopakiem i przyszłym ojcem na świecie!
- Ale martwi mnie jedno, zero sexu - udawał, że posmutniał.
- A kto tak powiedział? - roześmiała się Natalie, a po chwili spuściła wzrok kiedy dotarło do niej co powiedziała.
- Trzeba Cię skarbie umówić do lekarza na wizytę. Ale to po nowym roku. - ona tak się o mnie troszczy.
- Dwa słonie będą w domu, w sumie jeden już jest - śmiałam się.
- Ej, nie przeginaj - przytuliła mnie.
- Co to chłopaki ? Trzeba to opić! - wyrwał nagle Hazza.
- Oohoho, ale z umiarem moi mili - powiedziała mama Natalie.
Złapałam za aparat aby porobić kilka zdjęć, już wcześniej kilka zrobiłam. Harry z mamą, Zayn z mamą no i oczywiście moja kochana parka.
Taka moja udana rodzinka wariatów.
Tęskniłam za wcześniejszym życiem. Mulingar, szkoła, znajomi, praca, widok rodziny codziennie.
No ale cóż rodzinę to ja już będę miała sama. Nie spodziewała bym się nigdy, że zwiążę się z Zaynem Malikiem i on będzie ojcem mojego dziecka. Jestem najszczęśliwszą osobą na całym błogim świecie. Nie wiem jeszcze jak to będzie, nigdy sobie tego nie wyobrażałam. Ja, Zayn, nasze maleństwo. Wcześniej jak wyobrażałam sobie taką sytuacje, to była związana z Niallem. Wyobrażałam sobie przyszłość z nim. Ale taki obrót akcji mi odpowiada.
Chłopaki zasiedli do stołu wraz z pozostałymi rodzinami. Na stole rozłożyli potrzebne szkła i napoje. Przekąski przygotowałam sama, koreczki, kanapeczki, chipsy, paluszki.
- Gramy w coś? Może w karty? - zaproponowałam. Każdy z przebywających w pomieszczeniu się zgodził. Graliśmy do późna, położyliśmy się z pijanym Zaynem dopiero koło 3 w nocy spać. Noc była piękna, nawet sypał śnieg.

~~~  Rano ~~~ 

Kiedy się obudziłam Zayna nie było, koło mnie leżała taca ze śniadaniem. Nagle usłyszałam chrząkanie. Przestraszyłam się panicznie co spowodowało, że wylałam zawartość soku na podłogę. Obok siedział Niall, który się mi przyglądał. Zdziwiło mnie to bardzo.
- Dzień dobry. 
- Cześć, co Ty tu robisz? Przestraszyłam się.
- Chciałem pogadać, Zayn rano przyszedł do mnie i wszystko mi wyjaśnił. Wczoraj był mały incydent w nocy. To wszystko dało mi do myślenia. Chciałem przeprosić Rose, tęsknie za Tobą. Tęsknię za swoją najlepszą przyjaciółką - rozpłakał się.
- Matko Niall - przytuliłam chłopaka.
- Miałaś rację co do Leny, ona współpracuje z Chadem i co gorsza z Alex też. Wtedy jak pojawiła się u nas w domu, przyznała mi się, że Chad kazał jej nas obserwować i że on chce zniszczyć Tobie i nam życie. Tyle wycierpiałaś, ja przejrzałem na oczy wczoraj. Po tym jak podsłuchałem jej rozmowy telefonicznej. Podejrzewam, że gadała z Chadem. Mówiła wszystko .... ona była wtyką. Zadzwoniliśmy po policję, przejrzeli jej telefon i faktycznie rozmawiała z Chadem. Zgarnęli ją ... Rose ja przepraszam - próbowałam go uspokoić.
- Niall, spokojnie. Już wszystko będzie dobrze. Nie masz za co mnie przepraszać. Uspokój się już, wszystko jest i będzie w porządku. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Dziękuję - ucałował mój policzek.
- Jak bark, kiedy masz kontrolę?
- Po świętach, umówiłem też Ciebie do lekarza na ten sam dzień. Pojedziemy w 3 razem. - patrzył na mnie z nadzieją.
- Jesteś kochany dziękuję.
- Zjedz, i zejdź na dół. Będziemy piekli cia.... czujesz to? Fuu
- Kurwa co za gamonie! - zbiegliśmy szybko na dół. Kupa dymu i bardzo nieprzyjemny zapach.
- Gdzie ... eheh ... gdzie jest .... Natalie!? - krzyczałam otwierając wszystkie możliwe okna w domu.
- Śpi jeszcze. Chcieliśmy upiec ... ehehe ... ciasto dla Ciebie i Nati, no ale nie wyszło - Louis śmiesznie machał ścierą i próbował rozgonić dym.
- Jeżeli chodzi o gotowanie to zostawcie to ciężarnym matołki - śmiałam się. Zayn przywitał mnie czułym pocałunkiem w usta i oczywiście w brzuch.
- Witam moje dwa skarby. 
Moim oczom ukazał się Payne w śmiesznym kubraczku.
- Boże, Ty też maczałeś w tym palce ? - usiadłam na krześle i płakałam ze śmiechu.
- Ej to nie jest śmieszne, zawodowcami to my nie jesteśmy - oburzył się.
- No ja widzę, ale przynajmniej stroje macie fajne.
- Mam pomysł. To niech dziewczyny coś upieką, a my poszukamy jakiś fajnych filmów i może napijemy się grzańca. Co wy na to? - swoim pomysłem zaskoczył nas Styles.
- Dobry pomysł, ale dla mamusiek soki tylko albo herbatki - pogroził mi palcem Zayn.
- Okej okej, przystanę na to. Ale ... - przeciągałam.
- O nie warunek, chłopaki bo chyba moja mama nas wołała - próbował uratować wszystkich Louis.
- Ej ej ej, i tak nie wymigacie się. Musicie posprzątać ładnie kuchnię i wieczorem ugotujecie kolację pod nadzorem moim i Natki.
- Niee, no dobra - odpuścili.
- No to do sprzątania, a ja przejdę się do Natalie. - ucałowałam każdego w policzek i ruszyłam na górę. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

MAMY 28 rozdział ! Jeeeeej! 
Śmiesznie wyszło z tymi naszymi przygodami! 
No ale postanowiłam tak to rozegrać, żeby było ciekawiej ! :D 
Dziękuję za to, że czytacie te brednie ;< 
Nie no może nie brednie, są bardzo ciekawe jak dla mnie. 
Pozdrawiam moją stałą czytelniczkę, Natkę :) 
Moja najlepsza i najukochańsza czytelniczka. 
Kocham Cię małpko. 
Pozdrawiam! ~ Rose. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz