15 grudnia 2016

Rozdział 26

~~~ Oczami Zayna ~~~
RANO

Czułem się cudownie. Jej ciało, ona cała, usta, oczy. Matko, kocham ją nad życie. Muszę się pośpieszyć z szykowaniem niespodzianki dla mojego anioła. Wstałem rano koło godziny 9:12. Rose nie było już w łóżku. Usłyszałem szum wody. 
" Pewnie się kąpie" - pomyślałem i w pośpiechu się ubrałem. Zszedłem na dół w miarę przytomny. 
- Cześć i czołem. - przywitał się ze mną cały w skowronkach Louis. 
- Siema
- Ej, musicie trochę ciszej w nocy. Bo aż niesie do nas do pokoju - zaśmiał się, a ja zbiłem kubek z kawą, który przed chwilą chwyciłem w dłonie. 
- Spokojnie. Wiem, że ją kochasz. Jedziesz ze mną na zakupy? Chciałbym kupić coś Natalie. - posprzątałem wcześniej zbity kubek i przytaknąłem. Ubrałem buty, kurtkę i chwyciłem za telefon w celu wysłania SMS do Dowson żeby się nie martwiła. 

" Pojechaliśmy na zakupy. Za niedługo powinniśmy być. Tęsknię księżniczko.
Zayn xx " 

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. 

" Dobrze, kup mi czekoladę orzechową, proszę.
Też tęsknię. Wczoraj było cudownie.
Rose xx " 

" Było jak w raju. Będę miał dla ciebie niespodziankę, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Zayn xx " 

Zrobiliśmy zakupy najbardziej potrzebnych produktów do domu i zaszliśmy do pewnego nieznanego nam wcześniej sklepu. Moim oczom ukazał się śliczny, biały, puchowy miś.
- Myślisz, że spodoba się Rose? - pokazałem zabawkę przyjacielowi.
- Jaki słodki! Na pewno! A to? Spodoba się Natalie? - ukazał mi jednoczęściową piżamę Sticha.
- Kozackie stary! Sam bym sobie takie kupił. - moje oczy zabłysnęły.
Kupiliśmy wyznaczone rzeczy i ruszyliśmy do samochodu. Zapakowaliśmy reklamówki do bagażnika i kierowaliśmy się w kierunku domu.
- Jesteśmy! - krzyczałem od progu. W samochodzie nakleiłem karteczkę na czekoladę dziewczyny aby nikt jej nie dotykał.
" ROSE "
- O supeer! Może ugotujemy coś razem? - brunetka, która chwyciła za torby i próbowała mnie namówić. Nie rozumiem tej dziewczyny.
- Nie Lena! Sama sobie gotuj. - parskłem i chwytając za misia którego dziewczyna miała w rękach i nie chciała puścić.
- Oo jaki słodki! Dla kogo to? Dla mnie? - przymilała się do mnie.
- No chyba śnisz. - rzuciłem i wyrwałem pluszaka z jej rąk. Wchodząc do salonu zawołałem moją wybrankę i śmiesznie spojrzałem na misia. Przytuliłem go i szeroko uśmiechnąłem.
- To dla mnie? - podbiegła do mnie. 
- Mówiłem, że będę miał niespodziankę. 
Załapała za prezent i mocno mnie przytuliła całując w policzek. 
 - Dziękuję. Jest cudowny, nazwę go ...
- Loczek, albo nie, Harry!! - uparł się Styles. 
- No niech będzie!
- Jeest! - cieszył się z wygranej.
Zaśmiałem się i rozsiadłem na na kanapie oglądając Tv wraz z ekipą.

~~~ Oczami Rose ~~~

- Zayn kupiłeś mi czekoladę?
- Tak jest w kuchni z nalepką żeby nikt Ci nie zjadł - odparł i nadal z zaciekawieniem oglądał program informacyjny. Rzuciłam się w bieg do kuchni po swoją upragnioną słodycz.
Jednak szybko zrezygnowałam kiedy zobaczyłam obżerającą się nią Lenę.
- Przepraszam bardzo, ale co Ty właściwie robisz?!
- Jem, nie widzisz? 
- To chyba ja się powinnam zapytać. Nie widziałaś naklejki z moim imieniem?
- Oj, kurcze. Faktycznie. Sorry, nie widziałam.
- Teraz to sobie ją zjedz. Co Ty gotujesz? 
- Obiad, mieszkam tu to chyba mogę.
- A płaciłaś za to? Dokładasz się wgl do czynszu? 
- Jestem dziewczyną Nialla, więc mogę robić tu co chcę tak jak i Ty. 
- Chyba coś Ci się pomyliło. - zaczęłam zbierać produkty i chować do lodówki.
- Ej co ty odwalasz? Jesteś aż taką idiotką, że gotować nie potrafisz? Przecież chłopaki muszą coś jeść.
- Gdybyś chciała zauważyć są to rzeczy na jutro na podróż. - chwyciłam za kubek aby nalać sobie napoju. 
- Dobrze się bawisz ich uczuciami? Jak tam twoja pamięć? - upiłam łyk soku i momentalnie go wyplułam.
- Co proszę? Ty chyba sobie kpisz.
- Co?
- Nie powinnam Cię wgl obchodzić tak jak to Ty nie obchodzisz mnie. I chuj Ci do tego co robię. 
- Nie odzywaj się tak do mnie! Chyba za mało Chad dał Ci popalić - rzuciła we mnie talerzem. Dostałam w dłoń w której trzymałam kubek. Niesfornie wypadł mi z dłoni roztrzaskując się w styczności z talerzem. Pocięło mi dłoń. Zasyczałam z bólu.
- Jesteś pojebana! - płakałam.
- Co ty się dzieje?! - do kuchni wpadli wszyscy przebywający w salonie.
- Rose! Kurwa, trzeba jechać do szpitala. Muszą to opatrzeć! - klęczał nade mną mulat.
- Lena, co tu się stało?! - krzyczał Horan.
- Nie wiem, zaczęła się rzucać, że jem jej czekoladę i szarpała mną. Bałam się więc się broniłam. 
- Co Ty pieprzysz szmato! - wstałam i zakrwawioną ręką sprzedałam jej solidnego liścia.
- Kurwa Rose! - odepchnął mnie blondyn i przytulił Lazer.
- To tak nie było jak mówi ta mała zołza. - wtrąciła się Nati.
- Co? - zdziwił się Louis.
- Nie czas na wyjaśnienia, trzeba jechać z nią do szpitala. - Zayn chwycił za moją bluzkę i zaciągnął mnie do przedpokoju. Ubrałam się posłusznie i ścierką uciskałam dłoń. 
Droga do szpitala trwała bardzo krótko. Lekarz zszył mi pociętą rękę i wypisał lekarstwa w razie czego. W poczekalnie stała Natalie, Louis, Harry i Niall.
- Gdzie ona jest? - zapytałam zła.
- Została w domu, źle się poczuła.- odparł Hazza.
- Natalie, wytłumacz nam o co chodziło - pośpieszał ją Horan.
- Kiedy Rose poszła do kuchni poszłam za nią. Stanęłam w progu kiedy usłyszałam ich rozmowę. Lena cały czas jej dogryzała i odnosiła się z tym, że z Tobą jest bardzo mocno. Kiedy Rose jej odpyskowała, nie spodobało jej się to. Zapytała czy Chad za mało dał jej popalić i kiedy blondynka się wkurzyła cisnęła w nią talerzem - każdy z rozdziabionymi ustami obserwował ją. 
- Miałaś racje -wyszeptał Liam.
- Mówiłam. 
- Kłamiecie, obie kłamiecie. Chcecie się jej tylko pozbyć z domu! Ufam jej i nie pozwolę wam spieprzyć tego, że jestem z nią szczęśliwy! - awanturował się blondyn.
- Co? - moje serce pękło. Jeszcze do tamtego momentu coś do niego czułam. Leczy szybko odeszło to w niepamięć. Płakałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Zayn, wracajmy. Proszę - wtuliłam się w chłopaka i wyszliśmy z placówki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Pakujcie się już szybko, bagaże do samochodu. Za 20 min wyjeżdżamy! - oznajmił nam Daddy.
Spakowałam co najpotrzebniejsze wraz z Harrym, misiem od Zayna. Torby zostawiłam w przedpokoju i poszłam jeszcze napić się kawy.
- O której mamy samolot? - zapytałam Harrego.
- O 19.50. 
Mieliśmy 5h zapasu, chłopaki jak to oni musieli być wcześniej na lotnisku. Fani, zakupy na lotnisku. Cieszą się jak by lecieli na wakacje, a o Zaynie nie wspomnę. 
Wypiłam upragnioną kawę, umyłam kubek i zbieraliśmy się w drogę. 
Zawoził nas Marshal. Ich kierowca. Rozsiedliśmy się wygodnie na siedzeniach, oparłam się o kruczoczarnego i obserwowałam świat za szybą. 
Jechaliśmy ponad godzinę. Tłum fanek i fotoreporterów oblazł nas pod samym wejściem na lotnisko.
- ZAYN! CZY PLANUJESZ COŚ Z ROSE? JESTEŚCIE RAZEM? HORAN! JAK Z LENĄ? CZY TO COŚ POWAŻNEGO? JESZCZE NIEDAWNO BYŁA PANNA DOWSON! - nie odpuszczali. Łazili za nami i utrudniali wszystko. W pewnym momencie złapała nas grupka fanek chłopaków.
- Rose! Czy możemy autograf lub zdjęcie? - krzyczały jak najęte.
- Przepraszam, ale śpieszymy się.
Ochroniarze zaprowadzili nas do odprawy, a miła pani z pracowników lotniska odprowadziła nas do specjalnego boksu. 
- Lot za 1,5h. Prosimy o spokój oraz aby państwo się odprężyło. Miłego lotu! 
- Dziękujemy! - chórkiem odpowiedzieliśmy i każdy rozszedł się w swoim kierunku. Czyli do każdego innego sklepu. Nie potrzebowałam nic więc zajęłam miejsce przy oknie z widokiem na pas startowy. Uwielbiałam latać samolotami. Sprawiało mi to przyjemność. Założyłam słuchawki, a w moich uszach rozbrzmiała piosenka Nialla - This Town. Lubiłam ją chodź moje stosunki z nim bardzo się pogorszyły. Wręcz kontakt się urwał. Nawet się nie odzywamy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~ Oczami Zayna ~~~

Niespodzianka dla Rose przygotowana. Dopiąłem wszystkiego wczoraj wieczorem i kończyłem rozmowy w nocy. Jestem padnięty ale warto. Wywiad jutro z rana, bankiet wieczorem. A niespodzianka w trakcie bankietu zabieram ją. Znaczy ja już będę na miejscu, Marshal przywiezie dziewczynę w wyznaczone przeze mnie miejsce. 
Cieszę się. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Weszliśmy do samolotu rozsiadając się w fotelach. Siedziałem koło mojego anioła. Usnęłam na moim ramieniu chwilę po starcie. Czytałem jeszcze chwilę książkę zakupioną w lotniskowym sklepiku i po chwili również odpłynąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Rose wstawaj już jesteśmy - ucałowałem blondynkę w czoło i delikatnie wstałem.
- Tak szybko? Przecież ... a już rozumiem. - przeciągnęła się i zaśmiała.
- Witamy we Francji - objąłem ją ręką i ruszyliśmy do budynku. 
Kolejna fala fanek, tłumy, piski, autografy, zdjęcia. Czasami miałem tego dość, ale rozumiałem, że bardzo mnie to cieszy i sprawia, że mogę żyć. To wspaniałe uczucie jak tyle osób Cię wita.
Zajeżdżając pod hotel, ustaliłem ostatnie szczegóły z kierowcą i zbiłem z nim pionę.
- Gotowe - powiedziałem pod nosem, co niefartem usłyszała niebieskooka.
- Co gotowe? 
- A nic, nic ważnego. 
Zajęliśmy duży pokój z widokiem na wieżę Eiffela. Rozpakowałem nasze rzeczy i położyłem się na łóżku, byłem bardzo zmęczony. 
- Idziemy spać? - przytuliła się do mnie moja najcudowniejsza.
- Dobry pomysł. - ucałowałem jej czoło i oboje w krótkim czasie zasnęliśmy. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki ale swój :D 
Jutro ważny dzień, trzymajcie kciuki ! :) 
Obiecuję, że postaram się jeszcze jutro napisać kolejny rozdział! 

Pozdrawiam! ~ Rose.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz