23 listopada 2016

Rozdział 17

Na sam początek chciałam przeprosić za tak długi czas jaki mnie nie było, dużo spraw na głowie.
Również brak weny ... 
Jednak teraz wróciłam, stanęłam znowu na nogi i piszemy nadal, no w sumie długo nie wiedziałam co napisać, myślałam myślałam i w końcu jest 17 rozdział .
Ciężko będzie pisać na bieżąco, ponieważ jestem w 3 klasie technikum, dużo nauki, a także jestem w trakcie robienia prawo jazdy ale postaram się jak najlepiej aby was zadowolić.
No to w drogę ! :) 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Nie wiem czy chcesz wiedzieć co powiedział - odsunął się.
- Co ? 
- Powiedział, że nie chce mieć ze mną i Tobą nic wspólnego, nawet  nie dał mi nic wytłumaczyć. Ale wkurzyłem się bardziej tym, że jakaś laska się do niego przystawiała, a on nic. Z tego co widziałem nawet ją chyba pocałował. - Wstał 
- Co?! 
- Przepraszam - podszedł i mnie przytulił .
Poczułam się okropnie, cały koszmar wrócił. Wszystko to co było kiedyś w Irlandii, skąd on wiedział, że ja tu jestem, że tu mieszkam ? Ciągle mnie to trapi. Nie byłam w stanie wystąpić z chłopakami, bałam się tego co mogło by się stać później.
Byłam w złym stanie psychicznym i trochę obolała od uderzeń i siły oprawcy. W sumie to teraz nie wiem czy mój ciemnooki bohater go złapał czy tej idiota uciekł.
- Zayn ... co z nim, policja się nim zajęła tak ? - zapytałam resztkami siły i usiadłam na skraju sofy.
- No właśnie chciałem z Tobą o tym porozmawiać... uciekł, nie byłem w stanie go zatrzymać - schował swoją twarz w delikatnych dłoniach.
Kiedy jego słowa dotarły do moich uszu, w kącikach oczu zaczęła zbierać się przezroczysta ciecz, a ja skuliłam się w rogu kanapy i nie odezwałam się ani słowem.
- Rosie... ochrona wezwała policję, obserwują cały obiekt. Nic Ci już nie grozi, przed drzwiami masz dwóch osiłków, będą Cię pilnować oraz żeby nikt nie wchodził do Ciebie. - Szybko wstałam i rzuciłam się na chłopaka.
- Dziękuję, że jesteś
Martwiłam się o blondyna, nie widziałam Go od tamtego momentu. Z tego co przyszedł na koncert, jednak miał swoją inną garderobę. Boże on jest dla mnie najważniejszy, nie chcę  Go stracić choć chyba się to już stało. Moje myśli błąkały się cały czas wokół blondyna, lokowatego i ciemnookiego.
Poczułam się bardzo źle, głowa bolała mnie niemiłosiernie, położyłam się na sofie i oddałam się objęciom Morfeusza.
~~~
Przez sen słyszałam koncert moich aniołków, jednak kiedy się przebudziłam włączyłam Tv i w tym samym momencie głos zabrał Curly.
- Musimy wam coś wyjaśnić, coś co wydarzyło się przed koncer... - nie skończył  bo przerwał mu Horan.
- Czy to konieczne? - był oschły, taki zimny i nie przyjemny, po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Tak i Ty też słuchaj uważnie ! - ogarnął go Li.
- 3 godziny przed koncertem naszą Rose napadł jeden z naszych ochroniarzy, był to ... - zawiesił się
- Mniejsza kto to był, została pobita i skurwie*** próbował ją z .. z .. - nie dokończył, można było w jego głosie wyczuć iż zaczął płakać.
- Prawie ją zgwałcił, jednak kiedy uciekła od niego znalazła się u nas w garderobie, nie zastanawiając się ruszyłem za oprawcą, jednak uciekł. Doszło między nami do wymiany ciosów jak widać zresztą ... - wskazywał na nos, moją uwagę przykuł Niall który stał jak słup soli i nie dowierzał.
- Nasza kochana przyjaciółka chciała was bardzo przeprosić za to, że nie mogła być tu razem z nami, jednak w najbliższym czasie jak tylko sytuacja się wyjaśni wynagrodzi wam to - odparł Zazza.
Po tych słowach można było zauważyć łzy spływające po jego jak że cudnych policzkach, podszedł do niego Nialler, przytulił chłopaka czule.
- Z naszą Rosie jest już wszystko w miarę okej , odpoczywa. To chyba tyle, bardzo wam dziękujemy za to, że tu jesteście. A teraz zaśpiewajmy coś szalonego. - głos przejął Daddy.
Po 1.5h koncertu i mojego spania, do garderoby wpadli zmęczeni panowie.
Byli wykończeni co było słychać, no w sumie to bardziej widać bo nic nie mówili tylko legli na kanapy i mnie obserwowali. Ja jednak leżałam nadal zbyt zmęczona aby w jaki kolwiek inny sposób zareagować na ich obecność.

~~~ Oczami Zayna ~~~

Harry dość emocjonalnie podszedł do wyznania fanom co się stało. Rozpłakał się i padł na scenie więc głos zabrałem ja. Na koniec wypowiedzi czułem jak po moich policzkach spływały łzy. Zauważył to blondyn, który szybko mnie przytulił. Zszokowało mnie to bardzo, ponieważ wcześniej mnie bił i nie dał dojść mi do słowa, nie traktował mnie poważnie, a teraz po tych tłumaczeniach, nagle mu przeszło. Nie wnikałem. Czułem się wykończony fizycznie po koncercie i psychicznie przez całą tą sprawę. Kocham ją ona to wie, ale zdaję sobie sprawę, że dla blondasa i trochę po części dla Curly ona nie jest obojętna.
Tylko co z tym mam zrobić?
Weszliśmy do pokoju, leżała taka mała i bezbronna na tej ogromnej kanapie. Jej usta były sine i popękane, dolna warga miała małe rozcięcie rozcięcie tuż przy kąciku. Oczka miała delikatnie zamknięte. Było na nich widać nowe dopiero nabierające koloru siniaki. Na główce miała opatrunek, a na sobie moją czarną koszulkę z batmanem. Była taka cicha i moja ...
- Cicho chłopaki bo ją obudzicie - powiedział Lou.
- I co teraz, co zrobimy, a jeżeli go nie znajdą ? - Loczek załamał ręce.
- Trzeba się nią zająć, ktoś zawsze musi z nią być w domu - powiedział Liam i rozejrzał się po pokoju.
- Czekaj, a gdzie jest Michel?
 - On chyba nawet nic nie wie o tym zajściu, z tego co widziałem po tym jak was przygotował do koncertu, zabrał rzeczy i gdzieś pojechał - odparł jeden z ochroniarzy, który wychylił się zza drzwi.
- Poważnie? Może Paul coś wie - obudziła się moja najcudowniejsza Rose..
- Jak się czujesz ?
- Dość mocno boli mnie głowa, kiedy jedziemy do domu?
- Już - powiedziałem i podszedłem do dziewczyny aby podać jej swoją kurtkę, momentalnie wszyscy wstali i ruszyliśmy w kierunku samochodu wraz z ochroniarzami.
Usadowiłem niebieskooką piękność z tyłu koło Harolda, a sam zasiadłem jako kierowca.
Do domu wracaliśmy dość długo, masa korków. Spoglądałem co jakiś czas do tyłu, widziałem, że wtuliła się w lokowatego i z jego ramion obserwowała świat za oknem.

~~~ Oczami Harrego ~~~

Ten dzień dał nam mocno w kość jednak po tych zdarzeniach dotarło do mnie, że coś do niej czuje, tylko późno to zrozumiałem. Wtuliła się we mnie dość mocno, objąłem ją i przycisnąłem do swojego torsu. Po niecałej godzinie od wyruszenia z korku, w którym staliśmy z 40 min, dotarliśmy do domu.
Malutka blondynka znowu odpłynęła, wziąłem ją na ręce niczym pannę młodą i zaniosłem do jej pokoju lecz wydawał mi się zimny i ponury. Zdecydowałem zabrać ją do siebie, ułożyłem gwiazdkę na łóżku i przykryłem kocem aby nie zmarzła. Chwilę przy niej siedziałem, obserwowałem każdy skrawek jej ciała i wsłuchiwałem się w jej równy oddech, była jak marzenie. Ucałowałem jej czoło. Po tym geście Rosie się lekko przebudziła i poczułem jej zimne ręce na mojej szyi.
- Proszę zostań ze mną, nie chcę być sama - powiedziała bardzo sennym i leniwym głosem niczym dziecko proszące o przeczytanie po raz kolejny tej samej bajki.
- Dobrze - położyłem się tusz obok niej, a ona położyła głowę na moim torsie, objąłem ja ramieniem i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie żeby czuła się bezpieczna.
Zmęczony tym okropnym lecz jednak pięknym dniem, przycisnąłem nos do włosów dziewczyny, zaciągnąłem się ich zapachem i momentalnie całe napięcie ze mnie zeszło, a ja poczułem, że zaczynam odpływać do sennej krainy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że taki krótki, z czasem będzie ich więcej i będą dłuższe :)

CZYTASZ? :) = KOMENTUJESZ ! :)

Pozdrawiam! ~ Rose




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz