28 listopada 2016

Rozdział 20

- CO?! Czyli Ty nie pamiętasz, że my ... zresztą to chyba nie jest istotne. 
- CO MY ?! - wykrzyczała wymuszając na nim odpowiedź. 
Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego co usłyszę, nie powiem bardzo mnie to zszokowało.

~~~~~~
- Spaliśmy ze sobą! Nie pamiętasz tego to po co Ci to wiedzieć. ?! - widziałem, że chłopak cierpi.
- Ja z Tobą?! Po tym co mi zrobiłeś?! Nie kłam Niall! Kochałam Cię, a Ty jak gdyby nigdy nic wybrałeś ją!
- Co?! To nie tak! Zrobiłem to aby Cię chronić! Po tym jak Ci to wytłumaczyłem sama tego chciałaś. Ja Cię nadal kocham - zciszył głos i spojrzał na mnie zrezygnowany.
- On ma rację Rosie - już sam nie wiedziałem co mówię. Była dla mnie ważna, może i nawet ją kochałem ale wiem, że ona kocha blondyna od zawsze, a on ją.
- Co?! I Ty przeciw mnie?!
- Nie, ja po prostu już to wiedziałem. Każdy Ci to potwierdzi. Najlepiej jak byś porozmawiała z Harrym. On wie najlepiej.

~~~ Oczami Harrego ~~~

Dostałem przed chwilą telefon ze szpitala, że się obudzili. 
" Boże mam nadzieję, że wszystko w porządku " 
Dojechałem do szpitala w 5 min łamiąc przy tym wszystkie możliwe przepisy drogowe.
Jak burza wpadłem do ich sali, ona siedziała i miała podpuchnięte oczy od płaczu. Zayn stał przy Horanie, a on wzrok miał skierowany w okno.
- No nareszcie! Tak się o was martwiłem! - ucałowałem niewiastę w policzek, a ta zaatakowała mnie pytaniem.
- Czy to prawda, że Niall nie jest z Alex i to, że się z nim pogodziłam ? - Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem po chłopakach.

- Ma zanik pamięci, pamięta tylko te złe momenty związane no niestety ze mną i Alex. Nie pamięta nawet tego, że spaliśmy ze sobą! - prychnął, moje oczy ze zdumienia wróciły na blondynkę i kurczowo złapałem jej dłoń.
- Tak to prawda Rosie! - dziewczyna spojrzała na mnie i uspokoiła się.
- A wytłumaczycie mi co się właściwie stało? - rozglądnęła się po nas, a głos zabrał Zayn.
- Jak już będziemy w domu, dobrze?
- Okej. Idź proszę zapytaj się kiedy wyjdziemy z tego okropnego miejsca. - rozglądnęła się po sali i zaśmiała.
- Już idę. - uśmiechnąłem się niepewnie i ruszyłem w podanym mi kierunku.

~~~~~~~~~
Ruszyłem do sali 151 żeby przekazać im wieści.
- Wieczorem możemy was stąd zabrać - na ich twarzach zagościł uśmiech.
- To dobrze, a czy z domem wszystko już dobrze? - zapytała niebieskooka.
- Już dawno wyremontowany. Może jak wejdziesz i zobaczysz to coś sobie przypomnisz. - zabrał głos Malik.
- Czy mogę zadzwonić? Za chwilkę wracam - wstałem i wykonałem telefon do rodziców Dowson za drzwiami ich sali. Byłem ciekaw gdzie podziewa się Michel. Jednak jej rodzice też nic nie wiedzieli.

~~~ Oczami Nialla ~~~

Czułem ból w ramieniu, jestem po operacji. Gdy tylko się obudziłem po tak długiej drzemce, pierwsza myśl była o drobnej blondynce. Kocham ją, tak cholernie ją kocham. Jestem uziemiony, ręka usztywniona na 1,5 tygodnia. Dużo rehabilitacji i wydaje mi się, że dam radę z czasem grać na gitarze. Miejmy taką nadzieje. Czuję też ogromny ból emocjonalny z powodu jej amnezji.

~~~ Pod wieczór ~~~

W końcu wracamy do domu. Ubrałem się w to co byłem w stanie. Pomogła mi dziewczyna. Byłem w totalnym szoku.
- Daj pomogę Ci.
- Dam radę, nie musisz.
- Przepraszam, ja naprawdę nie wiem co się dzieje. To dla mnie za dużo. - uroniła kilka łez. W samych bokserkach i koszulce przytuliłem dziewczynę i ucałowałem ją w czoło na pocieszenie.
- Czy mogła bym Cię o coś prosić?
- Oczywiście - usiedliśmy na skraju twardego szpitalnego łóżka.
- Jak wrócimy do domu, opowiesz mi wszystko to czego nie pamiętam? To dla mnie bardzo ważne. Może coś sobie przypomnę. - spuściła głowę.
- Będziemy robić to stopniowo. Nie wolno Ci się przemęczać i denerwować. Za dużo informacji naraz mogło by Ci zaszkodzić. - objąłem ją zdrową ręką.
Trochę się uspokoiła. Pomagała mi się ubrać i zawiązać buty.
- Czy Ty naprawdę mnie nienawidzisz ? - spojrzałem w jej oczy, a dziewczyna momentalnie się zawiesiła. Nie wiedziałem co się dzieje.
- Rose ... - złapałem ją za rękę, a ta odskoczyła w bok i znowu po jej lekko zarumienionych policzkach spłynęły łzy.
- Pamiętam ... - powiedziała na co ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Pamiętam urywek, strzał i ciebie jak leżałeś koło mnie bez ruchu ...
Do moich oczu zaczęły napływać łzy, zasyczałem z bólu, ponieważ bark dawał we znaki. Z tych naszych przemyśleń wyrwał nas SMS.

" Jesteśmy na dole, możecie schodzić. 
xx Zayn " 

- Możemy już wychodzić, chłopaki czekają na dole - zwróciłem się do dziewczyny, która układała nasze rzeczy do torby.
- No to w drogę - uśmiechnęła się niepewnie.

~~~ Oczami Rose ~~~

Po słowach blondyna zamarłam. Przed moimi oczami ukazała mi się postać chłopaka, a w uszach rozbrzmiał strzał. To Horan, padający na ziemię bez ruchu.
- Rose ... - przestraszyłam się i odsunęłam pod wpływem emocji. Tłumacząc mu co się stało, dostał SMS.
- Możemy już wychodzić, chłopaki czekają na dole - złapałam ostatnie nasze rzeczy i schowałam do torby.
- No to w drogę - uśmiechnęłam się niepewnie.
Zeszliśmy po mału przed szpital, a tam cała banda matołków którzy się wygłupiali, jak zawsze.
- Jak dobrze was widzieć!! - krzyczał psiasty.
- Proszę to dla was - Liam wręczył nam piękny duży bukiet kwiatów.
- Daj, pomogę Ci. - zabrałam to do blondyna.
Droga do domu trwała 15 min. Moje aniołki zabrali nasze rzeczy na górę, a ja rzuciłam w pośpiechu bo bałam się, że spanikuje.
- Czekamy w salonie, muszę wam coś pilnie powiedzieć.
- Rose, nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie - powiedział skruszony Irlandczyk.
- Nie Niall, ja nic nie pamiętam. Może po tych rozmowach z wami coś do mnie wróci. Nie wiem co było wcześniej, nie wiem czy coś do Ciebie czuje, muszę nadrobić te kilka dni, może i nawet tygodni.
- Rozumiem Cię, ale pamiętaj. Zawsze jestem przy Tobie, możesz mi zaufać. Może z czasem znowu pokochać ... - mówiąc to ostatnie zdanie zciszył głos.
- Jesteśmy, co się stało? - zapytał Styles rozsiadając się na dużym narożniku.

- Chwile przed tym jak zeszliśmy do was na dół jeszcze w szpitalu, rozmawiałam z Niallem. Momentalnie przypomniało mi się jak chłopak bezwładnie padł koło mnie, a w moich uszach słyszałam nadal strzał - schowałam twarz w dłonie. Podszedł do mnie mulat i porządnie mnie przytulił,
Chłopaki chwile między sobą rozmawiali, Liam zaś podał nam odpowiednie lekarstwa i udał się do siebie do pokoju. Był taki opiekuńczy, a raczej jest. Nasz kochany Daddy.
Wtuliłam się w Malika i po mału czułam, że odpływam. Jego klatka piersiowa równo się unosiła, a jego bicie serca delikatnie kołysało mnie do snu. Do moich nozdrzy docierały jego cudowne perfumy, wymieszane z dymem papierosowym. Poczułam silne dłonie na swojej tali, chwile potem czułam jak się unoszę. Jego ręce czułam na swojej skórze, były silne, a skóra delikatna. W połączeniu z moją skórą na tali były jak dopasowane puzzle.
Ułożył mnie na " moim " łóżku, delikatnie przysłonił moje zmarznięte ciało puszystą, białą kołdrą. Ucałował mój policzek najdelikatniej jak potrafił.
- Zayn?
- Śpij, musisz odpocząć. - pogłaskał mój rozpalony policzek, kciukiem zachaczając o moją dolną wargę. Nie zwracałam uwagi na nic.
- Dziękuję - wyszeptałam, a moje wszystkie myśli rozwiały się pod jego dotykiem.
Poddałam się i odpłynęłam w kierunku spokojnej krainy Morfeusza.

~~~ 02:43 ~~~

- Nie! Zostaw Go! - krzyczałam i jak się okazało we śnie walczyłam z moim oprawcą.

" Było ciemno szłam bodajże na spacer, deszcz delikatnie kołysał wszystko w koło. W moim kierunku z naprzeciwka zmierzała zakapturzona, masywna postać. Nie zwracałam na nic uwagi, bez spoglądania na tą osobę ruszyłam przed siebie. Poczułam na karku zimne, silne i duże ręce. Sparaliżowało mnie.
- Błagam zostaw mnie! - syczałam z bólu jednocześnie błagając o to aby mnie puszczono. 
Zza jego pleców wyłoniła się blond czupryna z zakrwawionymi ustami. Był wyziębiony i blady jak pierwszy śnieżek zimą. Mężczyzna przyłożył chłopakowi broń do skroni i z premedytacją słuchał mojego błagania o jego wolność.
- Nie! Zostaw Go! - nic to nie pomogło. Padł strzał, a ciężkie ciało upadło bez ruchu. " 

- Matko! Nie, tylko nie to! - zerwałam się z łóżka, moja twarz wraz z koszulką były mokre. Włosy kleiły się do mojej twarzy. Serce prawie wyrwało się z mojej piersi.
Byłam przerażona. Spojrzałam na telefon. Wszyscy spali, a po domu roznosił się jedynie dźwięk tykającego zegara w salonie. Delikatnie wyszłam z pokoju, było ciemno. Stanęłam przed drzwiami mulata, były lekko uchylone. Ze środka sączyło się delikatne przygaszone światło. Malik nie spał, rozmawiał z kimś.
- Tak rozumiem ... mamo ale ja teraz nie będę mógł ... Rose i Niall potrzebują opieki, nie mogę ich zostawić ... A czy ... no to logiczne ... mamo jej serce jest już zajęte ... ja nic z tym nic nie mogę zrobić ... ale jak walczyć ?! Mamo nie rozumiesz ... ale kiedy ... - szczątki rozmowy obiły się o moje uszy, nie pewnie zapukałam do jego drzwi przerywając trwającą rozmowę.
- Zayn?
- Dobra mamo ja kończę, za niedługo się widzimy, love yaa - zakończył rozmowę i odrazu do mnie podszedł. W jego oczach widziałam złość, były ciemne jak węgiel. Jego szczęka zaciśnięta, jego pół nagie ciało było napięte, jednak widząc mnie uśmiechnął się.

- Co się stało ? - złapał za moją zmarzniętą dłoń.
- Miałam koszmar, był taki ... to było ...
- Ciii, to tylko sen. Już jest dobrze, uspokój się śliczna. - wtuliłam się w jego tors z całych sił, bałam się. Cholernie się bałam i nie rozumiałam tego wszystkiego co się dzieje.
Czułam się jak dziecko, które podsłuchało rozmowę rodziców o długach. To bolało i mnie i chłopaków. Cierpieli na tym wszyscy. Nikt nie wiedział jak ma się zachowywać.
- Chcesz ze mną spać? - spojrzał tymi swoimi już miodowymi oczami i lekko się uśmiechnął zachęcając mnie.
- Nie, nie trzeba. Dam radę - odrzekłam i chciałam wrócić tam skąd przyszłam. Jednak zatrzymała mnie silna i stanowcza ręka chłopaka, która jednym ruchem sprawiła,że poczułam jego miętowo-nikotynowy oddech na swoich ustach.
- Chciałabyś pojechać ze mną do Bradfrod? Do mojej rodziny? - rzucił niepewnie i liczył, że szybko odpowiem. W jego czarnych jak heban oczach, dostrzegłam iskierki nadziei.
- Nie wiem, Zayn, a co z Niallem? Potrzebujemy oboje opieki ... - zawachałam się, a chłopak tylko zadrżał.
- Przecież są chłopaki, Liam, Louis, Hazza no i Natalie. Będzie miał dobrą opiekę. Chcę abyś odpoczęła od nadmiaru emocji, proszę. To dla twojego dobra, i bez żadnych zobowiązań. - chwycił moje blade lecz rozpalone policzki i spojrzał mi głęboko w oczy jak by chciał zanurzyć się w mojej duszy.
- Ja... zoba... - jego malinowe usta delikatnie dotknęły mojej szyi, po moim ciele przeszedł dziwny lecz przyjemny elektryczny dreszcz. Delikatnie ale z czułością masował moją szyję swoimi wargami stopniowo zbliżając się do ust. Kiedy do nich dotarł, lekko przygryzł moją dolną wargę i odsunął się, musnął płatek mojego ucha i wyszeptał.
- Dobranoc ko ... słoneczko - i zniknął za drzwiami łazienki.
Nie byłam w stanie się ruszyć, moje ciało stawało się na zmianę lekkie i ciężkie. Kątem oka dostrzegłam kruczoczarnego jak stoi i przegląda się w lustrze, jego oczy momentalnie zatrzymały się na mnie.

Było cicho, w pokoju było słychać tylko bicie naszych przyśpieszonych serc i nierówno mierne oddechy. Mijały sekundy, minuty. Moim oczom już w pełni pokazał się chłopak ze śnieżno białym uśmiechem.
- Idziemy zapalić ? - powiedział wprost do mych ust. Skinęłam tylko głową, nie byłam w stanie nic wypowiedzieć.
Ruszyłam w pogoni za jego nagim torsem. Przekroczyłam próg balkonu niezgrabnie się o niego potykając. Jego silne ręce oplotły mnie w tali, nie pozwalając mi upaść.
Oparłam się o barierkę, a chłopak stanął na wprost mnie. Odpalił papierosa, zaciągając się jego dymem. Stał się nieobecny. Marzył, widziałam to w jego oczach. Iskierki w jego oczach tańczyły jak szalone.
- Mogę Cię o coś zapytać? - wydukał nagle.
- Śmiało - zaciągnęłam się dymem.
- Dlaczego wtedy w szpitalu ... dlaczego to zrobiłaś ?
Zadrżałam co Malik od razu wyczuł. Jego nagi, wytatuowany tors oparł się o moje plecy.
- Nie wiem. Tylko Ciebie chciałam w tamtej chwili. Tylko Ty byłeś dla mnie ważny, nikt inny. Czułam jak bym tonęła w tym wszystkim. To Ty jako pierwszy spojrzałeś w moje oczy z taką delikatnością, niewinnością. To twoje wrażliwe usta złożyły pierwszy pocałunek na moich. To ciebie moje serce wtedy wybrało. To wydawało mi się realne. Jednak nie pamiętać praktycznie tego co najważniejsze, to jest okropne. To ciebie ostatniego pamiętam i ciebie pierwszego chciałam zobaczyć ...

~~~ Oczami Zayna ~~~

- (...) i ciebie pierwszego chciałam zobaczyć ... - moje oczy otworzyły się szeroko, a serce prawie wyskoczyło. Wiedziałem, że to co mówi blondynka jest tylko spowodowane zanikiem pamięci. Jednak mogłem być przez chwilę szczęśliwy, przez chwilę mówiła, myślała i patrzyła tylko i wyłącznie na mnie. Zaciągnęła się fajką i odwróciła twarzą do mnie.
- Zayn, tylko błagam, nie myśl, że robię to specjalnie. Ty, Niall i Harry ... to naprawdę dziwne ale nie jesteście mi obojętni. Czuję się dobrze przy każdym z was. Jednak przy Tobie i Niallu wręcz tak samo, idealnie. Boję się, bardzo się boję tego wszystkiego. - spojrzałem na nią i nie wytrzymałem. Chwyciłem dziewczynę za pośladki i szybkim ruchem zaniosłem do pokoju.
Oparłem ją delikatnie o ścianę aby była na wysokości mojej twarzy. Widziałem zdezorientowanie w jej cudownych niebieskich jak ocean oczach, jej ręce były na moim karku. Delikatnie przeczesywała dłonią moje włosy aby później lekko za nie pociągnąć. Jęknąłem. Co jeszcze bardziej mnie nakręciło. Podrzuciłem ją do góry, całując po szyi. Jękła niespodziewanie, wyczułem, że się jej to podoba. Nasze ciała współgrały, języki wzajemnie się pochłaniały. Oderwałem się od dziewczyny aby rzucić ją na łóżko. Jej ciało mnie tak podnieca.

Złapała za moje włosy, ponownie za nie ciągnąć. Moje całe plecy paliły, dziewczyna wbijała w nie swoje piękne dłonie. Delikatnie lecz z pełnym podnieceniem zerwałem z niej jej piżamę. Całowałem każdy skrawek jej zgrabnego ciała. Chichotała jednocześnie jęcząc z podniecenia. Chwile później odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Ktoś dobijał się do drzwi frontowych. Ubrałem się w pośpiechu i ruszyłem wściekły w ich kierunku. Momentalnie ustało. Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się Tomlinson. Byłem wściekły, miałem ochotę go zabić.
- Ooo dziena stary, zapomniałem kluczy! - poklepał mnie po plecach, a ja zacisnąłem ręce w pięści aby emocje trochę opadły.
- Zabiję Cię! - warknąłem i ruszyłem ku górze.


Dziewczyny jednak już nie było w pokoju. 
" No i po jakiego chu** idioto poszedłeś otwierać temu pajacowi drzwi ?! " - karciłem się w myślach.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MAMY 20 ROZDZIAŁ.
Dłuugi wyszedł :o
Siedzę w wolnych chwilach i moja własna wyobraźnia mnie ponosi. Kartek w domu co nie miara. No ale cóż, kocham pisać. Nikt mi nie zabroni. ;) 
Miłego czytania! 
Kolejnych ciekawych rzeczy dowiecie się wraz z kolejnym rozdziałem.
Mam nadzieję, że wam się podoba ? Hę ? :) 
Pozdrawiam ! 
~ Rose. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz