15 marca 2016

Rozdział 7

- Jesteś kochana, ty zawsze wiesz gdzie jestem i czego potrzebuje - zaśmiał się i po chwili żałował, silny ból głowy. Przyleciał do mnie do kuchni i połknął tabletkę.
- A ich nadal nie ma ? - zapytałam
- Chyba nie 
- Ja jestem, spaliście jak zabici, nie chciałem was budzić. - do kuchni wszedł Michel wystawiając rękę, oznaka braku w niej wody. Także wypił ją duszkiem, alkoholicy normalnie.
- A Nialla nie ma ? - zapytałam 
- Nie, a co ? Stało się coś wczoraj tak wgl, widziałem jak wychodziłaś, byłaś zła.- zapytał Michel
- Nie ważne - rzuciłam i wyszłam na taras, było dziś dość ciepło, nawet bardzo jak na Mulingar. Mieliśmy basen w ogrodzie, ale rzadko się z niego korzystało. Teraz na lato ojczym napuścił wody i jest dokładnie pilnowana przeze mnie i niego. Usiadłam nad brzegiem, i paliłam papierosa.
Założyłam słuchawki, przypomniało mi się, że wczoraj miałam iść z blondynem do jego rodziców. No trudno, pójdziemy kiedy indziej, mam nadzieję, że jeszcze przed wyjazdem.
Siedziałam sobie z zamkniętymi oczami i słuchałam muzyki, kiedy ktoś wepchnął mnie do basenu.
Wypłynęłam cudem, nie umiem pływać, nie zauważyłam nawet kto to był. 
Poczułam jak ktoś ciągnie mnie ku górze, miał silne ramiona i umięśnione ciało.
Był to Michel.
- Ona nie potrafi pływać idioto! - krzyczał
- Jezu, nie wiedziałem - odparł Niall, który był nadal pijany
- Idź ty lepiej zobacz w lustro jak ty wyglądasz - burknął do niego Michel i obłożył mnie ręcznikiem.
Niall stał nie ugięty, patrzył się ciągle na mnie.
- Czego chcesz ? - zawarczałam
- Niczego, spokoju jedynie. Mamą moją jesteś, że próbowałaś siłą mnie wczoraj do domu zaciągnąć !? Nie potrzebuję Cię - krzyczał
- Świetnie, ja Cię też. - odwróciłam się ale ten złapał mnie mocno za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- Ja dobrze wiem, że to ty napuściłaś wczoraj na mnie tego kolesia, uwierz, nienawidzę Cię - puścił mnie, a ja nie wiedziałam jak zareagować. Płakałam, co ja mam robić. W emocjach pchnęłam chłopaka do basenu, nie chciałam go widzieć.
Wypłynął i momentalnie jak by wytrzeźwiał.
Z płaczem ruszyłam do swojego pokoju, zaszyłam się w nim.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w suche ciuchy i położyłam się na łóżku.
Nadal płakałam. Jak on tak mógł, ja go kocham. Teraz to rozumiem, od zawsze go kochałam.
Miałam zalany telefon więc nic nie mogłam zrobić, wzięłam laptopa.
Twitter, Facebook itp. Nowe zaproszenia do znajomych, oczywiście fanki. Masa wiadomości, te normalne jak i hejty też.
Dodałam post na Twittera :

" Mam dość, chcę zapaść się pod ziemię i zapomnieć o tym wszystkim " 
Masa komentarzy nagle, miałam to gdzieś.
Była jakaś 16, włączyłam Tv i leżałam tak do wieczora.
W poniedziałek zakończenie roku szkolnego, we wtorek wylot wieczorem do Londynu.
Przyrzekam sobie, że wywiążę się z umowy jako fotograf jak tylko potrafię. Chcę tę pracę, i na pewno nie pozwolę aby ktoś zniszczył mi to wszystko.
Wyszłam na balkon zapalić, dość dużo palę zauważyłam. Co z tego, kto się tym przejmuje.
Ktoś pukał do pokoju, zeszłam z łóżka, otworzyłam drzwi ale za nimi nikogo nie było, prócz jakiejś koperty.
Zabrałam to do pokoju, aż bałam się otwierać.
Po mały zaczęłam sprawdzać co jest w środku, było tam zdjęcie i liścik.

" Znalazłem to w pokoju Niall, zobacz na odwrocie i datę. Obok leżał ten liścik.
xx Harry " 

Matko, jakie stare zdjęcie, przecież to było tak dawno. Pamiętam ten dzień, to były moje urodziny. 
Zobaczmy co pisze z tyłu.

" Zawsze będę cię kochać.
xx Niall "

Data pisana trzy godziny temu bo jest godzina odbita obok. Czy on kłamał ? Ja już nie wiem co się dzieje.

" Niby tak dawno, a jednak pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Ty, ja i kilku znajomych. Zdjęcie zrobiła twoja mama, hah dobre czasy. Od tamtej pory coś już do ciebie czułem. Przegiąłem wczoraj wiem, dzisiaj już tym bardziej. Byłem zły na znajomych tamtych i jeszcze jak widziałem jak tańczysz z Harrym i później z nim wracasz do domu to się we mnie gotowało. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić. Jestem głupi piszę to, a wiem, że Ci tego nie dam.haha jestem śmieszny... " 

Nie chcę w to wierzyć, że to on pisał. Powiedział, że mnie nienawidzi. Trudno było by w tak krótkim czasie zmienić zdanie. 
Dostałam SMS. 

" Przepraszam.
xx Niall " 

Hahaha przeprasza przez SMS, nie no mistrz. Płakać mi się zachciało, ale powstrzymałam się. Będę nieugięta, 
Było już koło 20, zeszłam na dół zrobić sobie kolację. W kuchni siedział Harry i rozmawiał przez telefon.  Otworzyłam lodówkę, zabrałam co najpotrzebniejsze, zjadłam. Zrobiłam sobie herbatkę do pokoju. Niosąc dostałam kolejnego SMS.

" Pogadamy? Czy nie chcesz mnie widzieć? Zrozumiem wszystko. 
xx Niall " 

A jak myślisz? Szlak, nie, nie odpiszę mu. Migiem zniknęłam w pokoju i zamknęłam go na klucz aby mnie nie zobaczył.

~~~ Niall ~~~~
Przegiąłem. Kocham ją! Jak ja mogłem coś takiego jej zrobić? Jestem totalnym dupkiem, ona mi teraz nie wybaczy. Ja nie wiem co mam robić. To wszystko było przez Alex, moją byłą dziewczynę. Upiła mnie, a później cały wieczór gadała o Rose jaka ona nie jest bo zamiast się ze mną bawić, bawiła się z Harrym. Wnerwiało mnie to, jeszcze jak wracałem to ktoś mnie w nocy napadł. Rozbita warga, nadal boli. Pisałem do niej już masę SMS, nie odpowiada. Musiałem się przewietrzyć, wszedłem na balkon. Stała u siebie w progu i paliła. 
- Możemy porozmawiać? - zacząłem niepewnie.
- Spadaj! - warknęła i schowała się do środka.
I co ja mam teraz robić? Zapaliłem papierosa, i próbowałem się dobijać do niej do pokoju.
- Rose, otwórz, proszę. Chcę pogadać, przeprosić. Wiem zachowałem się jak dupek.
Błagam otwórz. 
Nadal nic. Siedziałem gadałem do drzwi z jakieś kilka dobrych godzin, wspominałem nasze stare czasy. Słyszałem, że usiadła przy drzwiach i płakała.
- Rose, przepraszam. - płakałem także.
Już nie mogłem tego znieść. Siedziałem i siedziałem, gadałem o mnie, o niej, o starych czasach. Nie chcę jej stracić.
W końcu nie wytrzymałem i zasnąłem pod jej drzwiami.

~~~~~ Rose ~~~~
- Możemy porozmawiać ? 
- Spadaj - warknęłam i zamknęłam się w pokoju.
Przyszedł tym razem pod drzwi przepraszał mnie, ale gdy zaczął opowiadać czasy z kiedyś, zrobiło mi się inaczej, tak dziwnie. Zazwyczaj ja pamiętałam i opowiadałam te rzeczy z dzieciństwa. Nawet moja mama nie pamięta większości. A on? Znał wszystko, każdy szczegół, nawet jak ubrana byłam danego dnia. Podeszłam pod drzwi i płakałam, nie mogłam się powstrzymać.
Nagle wszystko ucichło. Była 2 w nocy. Słyszałam tylko jak coś obija się o drzwi. 
Wyszłam to sprawdzić, był to Horan śpiący na podłodze. Boże !
I co ja mam teraz zrobić nie zostawię go tu.
Usiadłam po drugiej stronie korytarza, ale pierw przykryłam go kocem i dałam poduszkę po głowę.
Siedziałam tak do rana, trzymając w ręce, ten list i nasze zdjęcie z dzieciństwa.
8 rano, obudził się bo słyszałam, ale nie miałam siły się podnieść.
Zobaczył mnie i od razu podszedł aby zabrać mnie do pokoju, ale zamiast tego złapał za list i zdjęcie. 
- Skąd ona to ma? Musiała być u mnie w pokoju - zdziwił się.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, położył na łóżku i sumiennie czekał, aż się obudzę. 
Trzymał nadal w rękach jego list i coś tam mamrotał pod nosem.
- Jestem idiotą, czemu ja jej tego nie powiedziałem tylko napisałem. Na dodatek sama to wzięła, a nie ja jej dałem. - załamał się.
Obudziłam się. Otworzyłam oczy i ukazała mi się postać blondyna patrzącego się we mnie jak w obrazek.
- Przepraszam - rozpłakał się ... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Jest 7 rozdział :D
Zapraszam do czytania ! Mam nadzieję, że się podoba ;) 
Pozdrawiam ~Rose 

CZYTASZ? :) = KOMENTUJESZ ! :) 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz